Marcin Dutkiewicz zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę w zespole Trefla Sopot. W ostatnim spotkaniu trener Darius Maskoliunas zdecydował się desygnować polskiego rzucającego do pierwszej piątki. Szkoleniowiec sopockiego zespołu podjął taką decyzję, żeby dać nieco pewności siebie zawodnikowi. Na naszych łamach tłumaczy swoje pociągnięcie.
[ad=rectangle]
- Trzeba zacząć od tego, że Dutkiewicz kilka sezonów spędził w barwach Energi Czarnych Słupsk i doskonale jest zaznajomiony z tą halą, atmosferą, kibicami. Był prawdziwym sercem tego zespołu. Muszę powiedzieć, że gdy on wchodził w ostatnich meczach z ławki rezerwowych, to nie czuł się komfortowo. Uważam, że to był znakomity moment, żeby go wystawić do pierwszej piątki. Uznałem, że lepiej się poczuje, zagra. Z każdym treningiem, meczem, daje nam coraz więcej. Bardzo w niego wierzę - przyznaje Darius Maskoliunas.
Sam zawodnik był zaskoczony faktem, że wyszedł w pierwszej piątce, chociaż na przedmeczowych treningach, był on ustawiony w "silniejszym" składzie.
- Na treningach mocno trenuje i staram się odbudować po tej kontuzji. Nie ukrywam, że trener, zawodnicy, jak i cały klub są cierpliwi wobec mnie i za to im dziękuję. Cieszę się, że właśnie w Słupsku zagrałem sporo minut i pomogłem pomóc. Na pewno wyjście w pierwszej piątce dało mi sporo pewności siebie - przyznaje Dutkiewicz, który jak na razie średnio na parkiecie spędza ponad 11 minut. W tym czasie gracz zdobywa 3,4 punktu.
- Dla mnie najważniejszy jest fakt, że jestem już w rotacji meczowej i zaczynam grać i pomagać zespołowi. Nie myślę już o tym urazie. Każda minuta spędzona na parkiecie jest szalenie istotna - uważa Dutkiewicz.