Mistrzowie Polski przez znaczną część sobotniego meczu kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. W ostatniej odsłonie Wikana Start doszedł do głosu i zniwelował znaczną część strat. Chociaż gospodarze postraszyli faworyta, to zaliczyli kolejną porażkę. - Gratuluję mistrzowi Polski zwycięstwa, a moi zawodnicy chyba nie do końca wierzyli, że można to zrobić. Tego najbardziej szkoda - podkreśla Paweł Turkiewicz.
[ad=rectangle]
Lubelska ekipa po raz siedemnasty w tym sezonie zeszła z parkietu pokonana. Trener miał sporo uwag do postawy swoich podopiecznych, gdyż w kluczowych chwilach czwartej kwarty nie zrealizowali założeń. - Naprawdę graliśmy tak, jak ja chciałem i to przynosiło nam korzyść. W momencie, kiedy zawodnicy brali to w swoje ręce, zaczynali grać głupie akcje, nieprzygotowane, to nie mogliśmy zdobyć łatwych punktów. Drużyna taka jak Turów Zgorzelec skrzętnie to wykorzystała, w końcówce przytrzymała i wygrała mecz - ocenia szkoleniowiec beniaminka Tauron Basket Ligi.
Niemal trzytysięczna publiczność po końcowej syrenie podziękowała swoim ulubieńcom za zaangażowanie i dostarczenie wielu emocji. Wikana Start zmarnował jednak szansę na sprawienie olbrzymiej niespodzianki i awans w tabeli. - Szkoda, bo każdy może wygrać z każdym jeżeli wierzy się w siebie. Kiedy wie się, że to, co gramy przynosi korzyść, to trzeba to kontynuować - podkreśla Turkiewicz.
Brak wiary w sukces przyczyną porażki Wikany Startu?
[tag=1793]Wikana Start Lublin[/tag] był o krok od sprawienia niespodzianki. Gospodarzom zabrakło jednak konsekwencji w czwartej kwarcie i musieli uznać wyższość PGE Turowa Zgorzelec.
Źródło artykułu: