Triple-double Bryanta, Los Angeles Lakers ograli Toronto Raptors

Los Angeles Lakers wreszcie mogą mieć powody do dumy. Jeziorowcy po 53 minutach gry pokonali Toronto Raptors, a 20. triple-double w karierze zaliczył Kobe Bryant.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Mistrzowie NBA po dość niemrawym początku nowej kampanii nabierają wiatru w żagle. Gregg Popovich powrócił na ławkę trenerską San Antonio Spurs po dwóch meczach absencji spowodowanych drobnym zabiegiem, a jego podopieczni nie dali najmniejszych szans Boston Celtics.
Ostrogi przejęły kontrolę nad widowiskiem w drugiej połowie. Goście po zmianie stron pozwolili rywalom na zdobycie zaledwie 40 punktów, samemu notując ich aż 66. - Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić - powiedział po meczu Pop, szkoleniowiec zwycięzców.

W czwartej kwarcie świetnie spisywał się rezerwowy San Antonio Spurs, Aron Baynes. Podkoszowy zdobył wówczas dziewięć spośród swoich trzynastu oczek. Z nienagannej strony zaprezentowali się też Danny Green i Boris Diaw. Strzelec zapisał na swoim koncie 18 punktów, trafiając 4 rzuty zza łuku, a 15 oczek i 7 zbiórek dorzucił Francuz.

Po stronie Celtów "ciche" zawody rozegrał Rajon Rondo. Rozgrywający rozdał 10 kluczowych podań, ale poza tym miał tylko 2 punkty i 6 zbiórek. Gospodarze z Massachusetts nie odnaleźli recepty na świetną postawę mistrzów i polegli ostatecznie 89:111. - Spurs grają we właściwy sposób przez cały czas. Robią to przez 48 minut w 82 spotkaniach - komplementował rywali trener Boston Celtics, Brad Stevens. Ostrogi odniosły już dziewiąte zwycięstwo w dziesięciu ostatnio rozegranych meczach.

W niedzielę sukces odnieśli też Chicago Bulls. Drużynę z Illinois do pokonania Brooklyn Nets poprowadził Jimmy Butler, który jak na razie notuje średnio na mecz 21,9 punktu (najwięcej w karierze). 25-letni skrzydłowy tym razem zapisał na swoim koncie 26 oczek, a 25 punktów i 13 zbiórek dodał Pau Gasol.

Drugie double-double w sezonie zanotował Nikola Mirotić. Wychowanek Realu Madryt spędził na palcu boju 25 minut, a w tym czasie wywalczył 12 punktów i zebrał 12 piłek. Pięć rzutów zza łuku przestrzelił Derrick Rose, ale nie przeszkodziło mu to w skompletowaniu czternastu oczek i sześciu asyst. Dla Byków to już dziewiąte zwycięstwo na obcym terenie, a jedenaste w kampanii 2014/2015.

Dwyane Wade z powodu problemów zdrowotnych opuścił siedem ostatnich spotkań swojej drużyny, ale w ostatni dzień miesiąca był już do dyspozycji trenera Erika Spoelstry. Flash powrócił w wielkim stylu, zaaplikował New York Knicks 27 punktów i spokojnie zasłużył na miano najjaśniejszej postaci widowiska. Co ciekawe, Wade aż 13 oczek zdobył w decydującej partii. - Czwarta kwarta to dla mnie jedyny okres meczu, w którym mogę być samolubny - przyznał 32-letni trzykrotny mistrz NBA.

W szeregach gospodarzy z Madison Square Garden dwoił się i troił Carmelo Anthony, który wrócił po dwóch spotkaniach absencji. Melo zapisał na swoim koncie 31 punktów, ale umieścił w koszu marne 11 na 26 oddanych rzutów z pola. - To jest mój sposób myślenia. Jeśli czuję, że mogę grać, mam zamiar spróbować - powiedział Anthony. Podopieczni Dereka Fishera w przekroju całego meczu trafili ponadto tylko 3 próby zza łuku. New York Knicks przegrali czternasty mecz w sezonie.
Kobe zdobył w niedzielę 31 punktów, 11 zbiórek i 12 asyst Kobe zdobył w niedzielę 31 punktów, 11 zbiórek i 12 asyst
Sympatycy Los Angeles Lakers wreszcie mogą mieć powody do radości. Jeziorowcy pokonali po dogrywce liderów Konferencji Wschodniej, a wspaniały występ zaliczył Kobe Bryant. Black Mamba mógł co prawda zapewnić swojej drużynie końcowy triumf już w regulaminowym czasie, ale wówczas przestrzelił jeden rzut wolny, a w ostatniej akcji został powstrzymany przez Jonasa Valanciunasa. Nie mniej, 36-latek może mieć powody do zadowolenia. Bryant zdobywając w niedzielę 31 punktów (11/24 z gry), 11 zbiórek i 12 asyst zanotował 20. triple-double w karierze. Kobe przekroczył ponadto próg sześciu tysięcy kluczowych podań.

Gospodarze ze Staples Center zdominowali rywali w dogrywce, wygrali ten fragment 20:13 i triumfowali ostatecznie 129:122, odnosząc czwarty sukces w trwających rozgrywkach. 20 oczek dodał z ławki Nick Young, który trafił 5 rzutów zza łuku. Dla Dinozaurów z Kanady porażka w Hollywood to dopiero czwarta klęska w osiemnastu meczach. Raptors przyjechali do Los Angeles osłabieni brakiem jednego z liderów, DeMara DeRozana.

Wyniki:

Boston Celtics - San Antonio Spurs 89:111 (22:25, 27:20, 24:33, 16:33)
(Green 16, Turner 12, Bradley 11 - Green 18, Diaw 15, Duncan 14)

Brooklyn Nets - Chicago Bulls 84:102 (22:25, 20:22, 21:29, 21:26)
(Bogdanovic 13, Jack 12, Lopez 11 - Butler 26, Gasol 25, Rose 14)

Detroit Pistons - Golden State Warriors 93:104 (24:21, 16:32, 31:29, 22:22)
(Caldwell-Pope 23, Jennings 22, Smith 14 - Green 20, Curry 16, Thompson 15)

Sacramento Kings - Memphis Grizzlies 85:97 (20:28, 22:30, 23:16, 20:23)
(Gay 20, McLemore 18, Evans 17 - Randolph 22, Gasol 18, Allen 13)

New York Knicks - Miami Heat 79:86 (17:21, 17:21, 25:21, 20:23)
(Anthony 31, Stoudemire 19 - Wade 27, Bosh 20, Deng 10)

Phoenix Suns - Orlando Magic 90:93 (23:27, 16:25, 19:17, 32:24)
(Dragic 22, Markieff Morris 18, Bledsoe 13 - Harris 21, Vucevic 18, Fournier 15)

Portland Trail Blazers - Minnesota Timberwolves 107:93 (22:26, 26:14, 27:21, 32:32)
(Muhammad 28, Williams 21, Young 14 - Aldridge 26, Matthews 23, Lillard 17)

Los Angeles Lakers - Toronto Raptors 129:122 (27:24, 31:25, 23:31, 28:29, d. 20:13)
(Bryant 31, Young 20, Boozer 18 - Lowry 29, Ross 20, Williams 19, Vasquez 19)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×