Cztery kolejki czekali fani King Wilków Morskich Szczecin na pierwsze zwycięstwo w sezonie 2014/2015. W czwartym spotkaniu beniaminek pokonał Anwil Włocławek na wyjeździe, a dodatkowo, w kolejnej kolejce poszedł za ciosem i wygrał z Treflem Sopot. Po dwóch wygranych wydawało się więc, że w kolejnych meczach szczecinianie umocnią się w środku tabeli.
[ad=rectangle]
Niestety dla trenera Krzysztofa Koziorowicza i jego zawodników, stało się zupełnie inaczej. Cztery kolejne przegrane zepchnęły Wilki Morskie na 13. miejsce w tabeli. W sobotę szczecinianie ulegli na wyjeździe innemu beniaminkowi - Polfarmexowi Kutno - 65:70.
- W pewnym momencie wydawało się, że Kutno łatwo wygra to spotkanie. W czwartej kwarcie jednak udało nam się praktycznie dojść rywala, byliśmy bardzo blisko, zaledwie na kilka punktów - powiedział trener King Wilków Morskich po przegranym meczu.
Po trzech kwartach spotkania Polfarmex prowadził 59:41. W czwartej odsłonie zawodnicy Wilków Morskich rzucili się jednak do natarcia i na minutę przed końcem przegrywali tylko 59:65... Gościom udało się zneutralizować Kwamaina Mitchella, który w ostatnich dziesięciu minutach zdobył tylko dwa punkty z linii osobistych, pudłując trzy rzuty z gry. Nie udało się jednak doprowadzić do zmiany prowadzenia lub choćby dogrywki. Zabrakło czasu.
- Graliśmy bardzo skutecznie i agresywnie w defensywie przeciwko Mitchellowi i dzięki temu zmniejszyliśmy dystans do Polfarmexu. Niestety, w jednej z kluczowych akcji piłka nie wpadła do kosza przy rzucie za trzy... Cóż, ogółem pokazaliśmy w kolejnym meczu, że walczymy i bijemy się. Szkoda, że przegrywamy małą różnicą punktów. Ta porażka boli, ale widocznie musimy jeszcze poczekać na swoją kolej - stwierdził Koziorowicz.