Ken Brown wniósł świeżość do gry beniaminka TBL. "Naszą rolą będzie tak go wkomponować w drużynę, abyśmy wygrywali"

W dużej mierze dzięki Kenowi Brownowi dąbrowianie byli w stanie walczyć z mistrzami Polski jak równy z równym. - Byłbym ostrożny z oceną końcową gry Kena Browna - przyznał trener beniaminka.

Dwa tygodnie temu szeregi MKS-u Dąbrowa Górnicza wzmocnił Ken Brown. Mimo że klub czynił starania, by wystąpił on w spotkaniu z Polpharmą Starogard Gdański, to na swój debiut Amerykanin musiał poczekać do 9. kolejki i domowego starcia z PGE Turowem Zgorzelec.
[ad=rectangle]
Pojedynek w wyjściowej piątce rozpoczął Jakub Koelner, spędzając na boisku niecałe 11 minut, to znaczącą rolę odegrał wchodzący z ławki zmiennik - Ken Brown rozegrał nieco ponad 27 minuty. W pierwszej połowie Brown wręcz szalał na boisku, zdobywając 18 punktów, w tym trzykrotnie trafiając z dystansu (100 proc. skuteczności w pierwszej części meczu w rzutach za trzy). Ostatecznie dorobek Amerykanina wyniósł 26 "oczek" (3x3 pkt), trzy asysty, dwie zbiórki, jeden przechwyt i 53,8 proc. skuteczności rzutów z gry.

[i]

- Byłbym ostrożny z oceną końcową gry Kena Browna. W pierwszej połowie, dzięki niemu złapaliśmy bardzo dobry rytm gry i niezłe tempo. Musimy pamiętać też o tym, że on w praktyce zna jedną czwartą naszej taktyki i w ataku i w obronie. Być może tego elementu brakło pod koniec meczu. Być może ktoś inny miał podawać piłkę z zagrywek zza linii końcowej -[/i] przyznał Wojciech Wieczorek. Końcówka pojedynku z Turowem faktycznie nie była w wykonaniu Browna tak dobra, jak jego początek.

Jednak sprowadzenie Amerykanina do MKS-u ma jedną zasadniczą zaletę - wniósł on powiew świeżości do gry beniaminka TBL. - Muszę to potwierdzić. Jest to zupełnie nowa jakość gry. Ken Brown to zupełnie inny gracz niż Kuba Koelner i zupełnie inny niż Marcin Piechowicz. Mamy teraz trzech zawodników na pozycji numer jeden i każdy z nich charakteryzuje się zupełnie czymś innym. Naszą rolą będzie tak go wkomponować w drużynę i wykorzystać, żebyśmy po prostu zaczęli w końcu wygrywać, szczególnie u siebie - podkreślił szkoleniowiec dąbrowskiego zespołu.

W następnej kolejce MKS Dąbrowa Górnicza czeka bardzo ważny pojedynek, na piątek 5 grudnia został bowiem zaplanowany wyjazdowy mecz z Wikaną Start Lublin. Aktualnie lublinianie i dąbrowianie legitymują się taką samą liczbą zdobytych punktów i takim samym bilansem meczów - dwóch wygranych i siedmiu porażek.

Źródło artykułu: