Zespół z Ohio rozpoczął nową kampanię od sensacyjnej porażki z New York Knicks, ale rachunki zostały wyrównane już przy okazji kolejnej bezpośredniej konfrontacji. Choć Cleveland Cavaliers jeszcze 6 minut przed końcową syreną przegrywali 78:83, zaliczyli udany finisz i pokonali oponentów 90:87. Kibice zgromadzeni w Madison Square Garden mogą czuć spory niedosyt.
[ad=rectangle]
Knicks zabrakło przede wszystkim zimnej krwi. Gospodarze mieli końcowy triumf na wyciągnięcie ręki, ale nie można odnieść sukcesu, jeżeli ostatnie punkty w meczu zdobywa się 3 minuty i 6 sekund przed jego zakończeniem. Carmelo Anthony był w czwartek cieniem samego siebie. 30-latek zdobył zaledwie 9 punktów, trafiając 4 na 19 oddanych rzutów z gry. Melo nie popisał się również w decydującej fazie meczu. Lider nowojorczyków przestrzelił między innymi próbę na wagę wyrównana i gdy mógł zapewnić swojej drużynie powrót na prowadzenie, popełnił błąd kroków.
Miejscowych z Big Apple na powierzchni utrzymywali przede wszystkim Tim Hardaway jr. i Amare Stoudemire. Ten pierwszy skompletował 20 punktów, a 18 oczek i 9 zbiórek dodał doświadczony podkoszowy. Co ciekawe, podopieczni Dereka Fishera w przekroju całego spotkania wykonywali tylko sześć rzutów wolnych - rywale 26! Knicks wygrali walkę pod tablicami w stosunku 47-33, ale popełnili za to aż 21 strat. Drużyna z Nowego Jorku legitymuje się bilansem 4-16, co umiejscawia ich na trzynastej lokacie w Konferencji Wschodniej.
Cleveland Cavaliers do dziesiątego sukcesu w trwających rozgrywkach (piątego z rzędu) poprowadził Kyrie Irving. Rozgrywający był klasą dla samego siebie, wywalczył 37 oczek (12/18 z gry), a jego skuteczna akcja 10 sekund przed końcową syreną wywindowała Kawalerzystów na trzypunktowe prowadzenie. - Za każdym razem kiedy potrzebowaliśmy umieścić piłkę w koszu, robił to. Za każdym razem kiedy potrzebowaliśmy trochę energii, dawał ją - chwalił Irvinga LBJ.
Walny udział w triumfie zespołu ze stanu Ohio miał również wspomniany wyżej LeBron James. Dwukrotny mistrz NBA z Miami Heat przestrzelił 10 prób z pola, ale w sumie zapisał na swoim koncie 19 punktów, 5 zbiórek i 12 asyst.
Co za dyspozycja Golden State Warriors! Drużyna z Oakland wygrała już jedenasty mecz z rzędu, tym razem deklasując New Orleans Pelicans. Podopieczni Steve'a Kerrego trafili 47 na 100 oddanych rzutów z pola (10/22 zza łuku), zgubili zaledwie 9 piłek i pokonali rywali 112:85. 19 punktów, 11 kluczowych podań i 4 przechwyty zanotował Stephen Curry, a 23 oczka zapisał w swoim dorobku Klay Thompson.
Bezsilnych przyjezdnych przed dziewiątą porażką w sezonie nie uratował nawet Anthony Davis. Tegoroczny mistrz świata z Hiszpanii miał 30 punktów, 14 zbiórek i 3 bloki, lecz Pelicans nie dotrzymali kroku rywalom i polegli już po raz siódmy w dziewięciu wyjazdowych meczach.
Wyniki:
New York Knicks - Cleveland Cavaliers 87:90 (24:25, 29:25, 20:18, 14:22)
(Hardaway Jr. 20, Stoudemire 18, Acy 15 - Irving 37, James 19, Love 11)
Portland Trail Blazers - Indiana Pacers 88:82 (16:14, 22:19, 24:26, 26:23)
(Lillard 23, Aldridge 18, Batum 13 - Stuckey 16, Hill1 5, West 13)
Golden State Warriors - New Orleans Pelicans 112:85 (22:28, 31:12, 27:26, 32:19)
(Thompson 23, Curry 19, Barnes 17 - Davis 30, Holiday 12, Evans 11)