Ten pojedynek 10. kolejki Tauron Basket Ligi Kobiet może okazać się dobrym widowiskiem dla kibiców koszykówki, ponieważ obie drużyny są ostatnio w gazie i mają swoje atuty, które mogą przeważyć.
[ad=rectangle]
W ekipie gości na pierwszym miejscu wypadałoby wymienić Sharnee Zoll. Amerykańska rozgrywająca jest w życiowej formie i niemal co mecz jest blisko zdobycia triple-double. Ta sztuka udała się miesiąc temu, w starciu z Widzewem Łódź. Zoll jest niekwestionowaną liderką KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp., zdobywając ogromne ilości punktów, ale także wspaniale rozprowadzając akcje do swoich koleżanek. Piłki od niej najczęściej wykorzystują Alyssia Brewer i Olena Ogorodnikova. Dobre wsparcie dają też polskie zawodniczki: Izabela Piekarska i Katarzyna Dźwigalska. Znaczną część drużyny stanowią jednak młode koszykarki, co trener Dariusz Maciejewski podkreślał już u progu sezonu. Ich gra z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Zmienniczki nie dają jednak tyle jakości i przy bardziej wymagających rywalach czasem brakuje sił. Ostatnio Akademiczki z Gorzowa pokonały Ślęzę we Wrocławiu 76:72. Dużo łatwiejsze spotkanie zagrały przed własną publicznością z Glucose ROW Rybnik, który pewnie pokonały 84:70. Wynik mógłby być wyższy, ale pod koniec szansę dostały te mniej doświadczone dziewczyny.
Nieco lepsze humory mają ostatnio także lublinianki. Po solidnych lekcjach od Wisły Can Pack Kraków, Ślęzy i ROW-u przyszedł czas na pojedynek z innym beniaminkiem, MKK Siedlce, który od początku sezonu radził sobie bardzo dobrze. Pszczółka AZS UMCS Lublin nie dali jednak szans tej ekipie, zwyciężając 90:70. Spośród podopiecznych Krzysztofa Szewczyka pierwsze skrzypce również grają zawodniczki zagraniczne. Najlepiej z nich radzą sobie Hanna Luburgh i Chelsea Poppens. Krajowymi liderkami są natomiast Aneta Kotnis, Aldona Morawiec i Natalia Żandarska, mające za sobą lata doświadczeń w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pozostałe Amerykanki, czyli Angel Robinson, Dara Taylor oraz Bośniaczka Lejla Bejtić także zdobywają ważne punkty.
Kadra jest więc szeroka, ale czy poziom będzie wystarczający, by przeciwstawić się gorzowskim Akademiczkom? Ten sezon pokazuje, że drużyny wyżej notowane wcale nie mogą być pewne wygranej z beniaminkiem. Już na inaugurację AZS UMCS był bliski sprawienia ogromnej niespodzianki w Toruniu. Z tamtejszą Energą zespół ten przegrał zaledwie jednym punktem (71:72). Za to w minioną środę lublinianki w zaległym meczu 3. kolejki podejmowały CCC Polkowice. Wicemistrzynie Polski musiały uznać wyższość rywalek. Przegrana Pomarańczowych 59:63 może być tłumaczona nieobecnością Heleny Sverissdottir. Z kolei trener Szewczyk dobrze zna polkowicką drużynę i to było takim atutem jego zespołu. Pszczółkom w starciu z gorzowiankami pozostanie atut własnej hali i dobra znajomość szkoleniowców obu ekip. Czy to wystarczy?
Pszczółka AZS UMCS Lublin - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. 6.12.2014r., godz. 17, Hala im. Zdzisława Niedzieli przy Al. Zygmuntowskich 4.