Dejan Mijatović: Mam znowu powtarzać to samo?!
Rezygnacja i frustracja - tego rodzaju emocje malowały się na twarzy trenera Energi Czarnych Słupsk, Dejana Mijatovicia, po sobotniej porażce z Anwilem Włocławek.
- Co mam powiedzieć? Wypada pogratulować zawodnikom Anwilu, którzy byli lepsi od nas, ale tylko w drugiej połowie - stwierdził szkoleniowiec Energi Czarnych, na którego twarzy malowała się frustracja i zniechęcenie. - Czy naprawdę muszę znowu powtarzać to samo?! Mam znowu opowiadać tę samą historię trzeci razy z rzędu? Przegraliśmy przez głupie rzeczy - nawiązał Serb do trzeciej porażki swojego zespołu z rzędu, choć co owe "głupie rzeczy" oznaczają, nie sprecyzował.
Faktem jest, że nieliczna grupka fanów Energi Czarnych Słupsk, która stawiła się we Włocławku, oglądała w sobotę wieczorem dwie drużyny Czarnych Panter. Pierwszą - energiczną i dobrze wykorzystującą błędy w obronie rywali np. poprzez akcje pick and roll. I drugą - tę, która kompletnie nie umie odpowiedzieć na agresywną defensywę gospodarzy.
- Anwil grał bardzo agresywnie w obronie. Naszym problemem nie jest to, że niektórzy moi koszykarze grają indywidualnie - zareagował na pytanie jednego z dziennikarzy trener Mijatović. - Naszym problemem jest to, że mamy w składzie niewielu zawodników, którzy umieją przeciwstawić się agresywnej defensywie. Gdy przeciwnik zaczyna grać mocniej, wówczas my w ataku nie umiemy zagrać tego, co chcemy. I są gracze, którzy próbują, ale potem mówi się, że grają indywidualnie... Problemów jest jednak więcej, jak chociażby to, że nie umiemy kontrolować zbiórki.
Słupszczanie prowadzili w pierwszej połowie m.in. dlatego, że wygrywali walkę na tablicach 24:16. Gdy Anwil zaczął grać agresywniej w defensywie, zaczął być również skuteczniejszy w zbiórkach (ostatecznie 39:34 dla gości). I wygrał po raz drugi z rzędu.
Anwil wreszcie pokazał pazur. Drugie zwycięstwo z rzędu włocławian