- Przed meczem dużo mówiło się o naszym podejściu do meczu po porażce ze Śląskiem Wrocław, ale trzeba powiedzieć, że moi podopieczni bardzo dobrze zareagowali. Byli w pełni zaangażowani. Wszyscy zawodnicy, którzy byli obecni na parkiecie, dali z siebie maksimum. Powiedziałem to graczom po zakończeniu spotkania - podkreśla Tomasz Jankowski, opiekun Polpharmy Starogard Gdański.
[ad=rectangle]
Jego podopieczni podjęli ambitną walkę z faworyzowanym AZS Koszalin, który przez wielu wskazywany jest jako jeden z kandydatów do zdobycia medalu w tym sezonie. Mimo tego - gospodarze w trzeciej kwarcie potrafili odrobić większość strat i doprowadzili do stanu 55:57. Później jednak doświadczenie graczy Igora Milicicia wzięło górę i goście odnieśli dziewiąte zwycięstwo w sezonie.
- Nasza strefa w pewnym momencie przyniosła dobre efekty. Później jednak goście zaczęli trafiać niesamowite rzuty, nawet przez ręce. Byli lepsi od nas tego dnia - zaznacza Jankowski.
Dla Kociewskich Diabłów była to już trzecia porażka z rzędu. Sytuacja w klubie zrobiła się nieco nerwowa. Poczyniono pierwsze zmiany - Rodneya Blackmona zastąpił Anthony Miles. Na dniach z zespołem pożegna się także polski koszykarz. W sobotę Polpharma gra w Gdyni przeciwko Asseco.
- Dla nikogo nie jest przyjemne przegrać po raz trzeci z rzędu. Aczkolwiek, mieliśmy świadomość, że nasz sobotni rywal będzie bardzo wymagający. AZS Koszalin aspiruje przecież do zdobycia medalu w tym sezonie - ocenia Jankowski.