Orlando Magic przystępowali do spotkania z Boston Celtics mocno osłabieni. Stan Van Gundy nie mógł skorzystać z usług trzech kluczowych zawodników - Jameera Nelsona, Mickaela Pietrusa oraz Keitha Bogansa. Wydawało się więc, że mistrzów NBA czeka łatwa przeprawa. Tymczasem pierwsza połowa pokazała, że koszykarze z Florydy mają duży potencjał, nawet będąc w osłabieniu. Pierwsze kilkanaście minut należało jednak do Celtów, którzy objęli wyraźne prowadzenie 37:22. W tym czasie trafiali na 60. proc. skuteczności. W połowie drugiej odsłony do odrabiania strat wzięli się goście. Pierwszy raz w meczu trafił Dwight Howard a chwilę później dwie skuteczne akcje wykonał Rashard Lewis. Skrzydłowy Orlando z 30 punktami był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Pozwoliło to zmniejszyć deficyt do 5 punktów (37:32). Po przerwie jednak Boston na dobre odskoczył rywalom i spokojnie kontrolował wydarzenia na parkiecie. 17 "oczek" w trzeciej kwarcie zanotował Paul Pierce, który dużymi krokami zbliża się do wyprzedzenia w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii klubu Kevinga McHale’a. Dla gospodarzy była to 9 kolejna wygrana w rozgrywkach. Z kolei wśród Magików całe spotkanie na ławce rezerwowych przesiedział Marcin Gortat.
W pozostałych dwóch spotkaniach triumfowały ekipy z Konferencji Wschodniej. Dogrywka potrzebna była w Oakland, gdzie miejscowe Golden State Warriors potykało się z Miami Heat. Wojownicy prowadzili w niej 125:123, jednak końcówka należała do Żaru. Najpierw celnym rzutem za trzy punkty popisał się najlepszy wśród gości Dwyane Wade a po chwili jego wyczyny skopiował Chris Quinn. W między czasie niezwykle ważny przechwyt zanotował Michael Beasley. - Dwyane wziął na siebie duży ciężar, więc musieliśmy mu pomóc w końcówce - mówił po meczu Quinn. Wśród gospodarzy 40 punktów oraz 7 asyst zanotował Jamal Crawford, który czuje się coraz lepiej w swoim nowym klubie. Na żadne dolegliwości po niedawnym urazie nie narzeka także Jason Richardson. Były dwukrotny zwycięzca konkursu wsadów poprowadził Charlotte Bobcats do wygranej nad Minnesotą Timberwolves. Jego kilka efektownych wsadów ożywiło dość skromną publikę w Time Warner Cable Arena. Mimo tego wygraną gospodarzy oklaskiwał Michael Jordan, jeden z właścicieli Rysiów. Oprócz Richardsona bardzo dobre zawody rozegrał środkowy Emeka Okafor, zdobywca 24 punktów, 10 zbiórek i 5 bloków.
Charlotte Bobcats - Minnesota Timberwolves 100:90
(J. Richardson 25, E. Okafor 24 (10 zb), G. Wallace 15 - R. Foye 23, M. Miller 19 (10 zb), R. Gomes 16)
Boston Celtics - Orlando Magic 107:88
(P. Pierce 24, R. Allen 21, R. Rondo 16 (12 as) - R. Lewis 30, H. Turkoglu 19, D. Howard 14 (15 zb))
Golden State Warriors - Miami Heat 129:130 po dogrywce
(J. Crawford 40, C. Maggette 29, A. Biedrins 17 (15 zb) - D. Wade 37 (13 as), S. Marion 21 (15 zb), U. Haslem 21 (13 zb))