Przemysław Frasunkiewicz: Drużyny prowadzone przez Kamińskiego często rzucają "za trzy"

W ostatniej kolejce Asseco doznało piątej porażki w bieżącym sezonie TBL. - Nie zareagowaliśmy na rzuty z dystansu Rosy. Panował u nas chaos w ataku - stwierdził skrzydłowy gdyńskiej drużyny.

Jedynie w pierwszej kwarcie meczu z Rosą ekipa z Gdyni prezentowała poukładany basket. Wygrała tę część 20:15, ale w kolejnych nie prezentowała się już tak dobrze. Rywale zdominowali drugie 10 minut, nie tylko odrabiając straty, ale i wychodząc na siedmiopunktowe prowadzenie. Dwukrotnie Asseco niemal zniwelowało różnicę. Ostatecznie przegrało jednak 72:80.
[ad=rectangle]
- Panował u nas chaos, jeżeli chodzi o atak - przyznał Przemysław Frasunkiewicz. - Jeżeli chodzi o obronę, to Rosa wprowadziła dwóch wysokich zawodników, którzy potrafią rzucać za trzy punkty. Robiliśmy w defensywie bardzo dużo błędów, stąd tyle otwartych rzutów i stąd ta różnica - zaznaczył 35-latek.

Doświadczony zawodnik na każdym kroku stara się mobilizować kolegów
Doświadczony zawodnik na każdym kroku stara się mobilizować kolegów

Radomianie wygrali to spotkanie "trójkami", wykorzystując 18 z 34 prób zza linii 6,75 m. Tymczasem przyjezdni oddali... zaledwie 16 rzutów z dystansu (drogę do kosza znalazło 5 z nich). Ten element zadecydował więc o końcowym rezultacie.

- Sam grałem u "Kamyka" dwa lata, więc wiem jak to jest. Drużyny przez niego prowadzone często rzucają "za trzy", i dobrze, aczkolwiek myślę, że byliśmy na to przygotowani - podkreślił skrzydłowy ekipy z Trójmiasta. Przedmeczowyh założeń podopieczni Davida Dedka nie wprowadzili jednak w życie. - Na boisku na to nie zareagowaliśmy, a Rosa ma w swoim składzie takich graczy, że jak trafią dwa otwarte rzuty, to kolejne wpadają "przez ręce", i tak to właśnie wyglądało - zwrócił uwagę Frasunkiewicz.

Komentarze (0)