Jezioro Tarnobrzeg było blisko wygranej w Hali Mistrzów, ale w samej końcówce goście dwukrotnie pozwolili wybrać sobie piłkę z rąk i przegrali 78:82. To była trzecia porażka ekipy z Podkarpacia z rzędu i trzecia odniesiona w kluczowych momentach meczu.
[ad=rectangle]
- Mamy ostatnio dużo pecha. Koszykówka jest taka, że czasami szczęście decyduje o wszystkim i niestety, obecna sytuacja nie jest dla nas łatwa - mówił po przegranej we Włocławku Kevin Wysocki.
Pomimo porażki, ambicja oraz determinacja tarnobrzeżan mogła się podobać. W 33. minucie meczu Jezioro przegrywało już 54:71 i wydawało się, że Anwil w pełni kontroluje wydarzenia na parkiecie. Goście potrzebowali jednak tylko kilku minut by doprowadzić do stanu 73:75...
- Wiedzieliśmy, że Anwil to dobry zespół, ale szkoda tego, że w drugiej połowie pozwoliliśmy im zanotować serię punktową. Dzięki temu zrobili przewagę i mieli kilkanaście punktów więcej. Mimo wszystko pokazaliśmy charakter i wróciliśmy do gry - dodawał Wysocki.
Dwa tygodni temu Jezioro uległo Stelmetowi 77:80, tydzień temu Enerdze Czarnym 70:73 i w sobotę Anwilowi 78:82. Trzy mecze i tylko 10 punktów różnicy łącznie... - Głowa trochę spada w dół po takich meczach, ale musimy się podnieść. Nie jest możliwe grać w ten sposób i cały czas przegrywać. Wkrótce zaczniemy wygrywać - stwierdził skrzydłowy Jeziora.
W Hali Mistrzów Wysocki rzucił 13 punktów (choć miał tylko 6/15 z gry) i zebrał pięć piłek. Wypadł więc słabiej od swojego brata, Konrada Wysockiego, który do 13 oczek dodał 12 zbiórek.
- Pierwszy prezent na święta otrzymał Konrad, który wygrał mecz. Sezon jest jednak jeszcze długi, dużo meczów przed nami i zobaczymy jak dalej będzie wyglądał ten sezon - powiedział Wysocki.