Podczas sobotniego spotkania Anwilu Włocławek z Jeziorem Tarnobrzeg doszło w Hali Mistrzów do rodzinnej rywalizacji. W bratobójczym starciu Konrad Wysocki okazał się lepszy od Kevina Wysockiego zarówno pod względem indywidualnym, i zespołowym.
[ad=rectangle]
- Cieszyliśmy się na ten mecz cały sezon. Drugi raz mogłem wystąpić przeciwko Kevinowi, ale pierwszy raz tak na serio. Wcześniej, jak graliśmy w Niemczech, on dostał tylko kilka minut i nie mogliśmy poczuć tej rywalizacji, tak jak teraz we Włocławku - powiedział wyraźnie uradowany skrzydłowy Anwilu.
Bardziej doświadczony z braci mógł być zadowolony podwójnie. Nie dość, że jego zespół wygrał po raz czwarty z rzędu (82:78), to jeszcze on sam zagrał bardzo dobre spotkanie, notując 13 punktów i 12 zbiórek. Młodszy o pięć lat Kevin również zakończył mecz z dorobkiem 13 oczek (potrzebował jednak aż 15 rzutów by to osiągnąć), ale zbiórek miał mniej - pięć.
[i]
- On się stał bardzo dobrym zawodnikiem. Jak mieliśmy okazję zetrzeć się gdzieś pod koszem, to nie powiem, miałem problemy z wypchnięciem go spod obręczy. Ogółem zagrał chyba jeden z lepszych meczów w Polsce. To bardzo fajna sprawa, że mogliśmy zagrać przeciwko sobie. Przez cały sezon nastawialiśmy się na ten mecz i to chyba było widać na parkiecie, że ta rywalizacja nas bardzo cieszy -[/i] dodawał Wysocki, a zapytany o to, w jakim języku bracia komunikowali się ze sobą, odpowiedział - Oczywiście po niemiecku! Żaden inny gracz nie mówi w tym języku, więc mogliśmy swobodnie się porozumiewać i nikt nas nie rozumiał.
W tym roku bracia spędzą Święta Bożego Narodzenia osobno. Terminarz ligowy nie pozwala na dłuższą przerwę i obie drużyny będą trenować w czasie zwyczajowej przerwy.
- Taki terminarz, co zrobić. Mam jednak prezent dla Kevina już teraz (Konrad pokazuje na wielkie pudło owinięte w świąteczny papier - przyp. M.F.), ale nie powiem co to jest. Musi być niespodzianka. Ja już rzeczywiście swój prezent dostałem. Wygraliśmy czwarty mecz, momentami było bardzo ciężko, ale daliśmy radę - zakończył zawodnik.