Lawrence Kinnard: Trener Rajković potrafi dać zawodnikom ogień

Lawrence Kinnard jest w tym sezonie jednym z liderów Śląska Wrocław i liczy, że drużynę stać na zrobienie wielkich rzeczy.

Mateusz Zborowski
Mateusz Zborowski

Śląsk Wrocław z bilansem 11-3 ustępuje w tabeli tylko drużynie mistrza Polski - PGE Turowa Zgorzelec. Podopieczni trenera Emila Rajkovicia spisują się znakomicie i zamierzają kontynuować zwycięski marsz.

- Czuję się świetnie w Śląsku, nasza drużyna gra bardzo dobrą koszykówkę i musimy w dalszym ciągu ciężko pracować żeby tak było nadal - przyznaje jeden z liderów zespołu, Lawrence Kinnard.
Uniwersalny skrzydłowy WKS-u w tym sezonie notuje średnio 10,4 punktu oraz 5,9 zbiórki na mecz i podkreśla, że zawodnicy od początku wierzyli, że stać ich na dobrą grę w tym sezonie. - Przed rozpoczęciem sezonu wiedzieliśmy, że mamy bardzo dobry zespół i chcieliśmy znaleźć się czołowej piątce TBL. W meczach przedsezonowych niestety nie mogliśmy tego pokazać, bo ciągle nękały nas kontuzje. Gdy sezon wystartował w końcu mogliśmy udowodnić naszą prawdziwą wartość - dodaje zawodnik Śląska.
Kinnard chwali sobie współpracę z trenerem Emilem Rajkoviciem Kinnard chwali sobie współpracę z trenerem Emilem Rajkoviciem
Kinnard chwali sobie współpracę z trenerem Emilem Rajkoviciem i podkreśla, że Macedończyk potrafi doskonale trafić do zawodników. - Trener Rajković jest naprawdę świetnym fachowcem i potrafi dać zawodnikowi ogień, kiedy ten tego potrzebuje. Daje taki pozytywny bodziec, który dociera do graczy. On pcha nas w dobrym kierunku, abyśmy byli coraz lepsi i ciągle się rozwijali. 

Amerykanin chwali również fanów WKS-u i ma nadzieję, że drużyna Śląska już w tym sezonie nawiąże do tych najlepszych czasów wrocławskiego basketu. - Wiedziałem, że fani we Wrocławiu kochają koszykówkę. Śląsk to bardzo utytułowany zespół i chcemy swoją grą w tym sezonie nawiązać do tych najlepszych czasów i mam nadzieję, że zrobimy coś wielkiego - odważnie stwierdza skrzydłowy.

W kolejnym meczu Śląsk zmierzy się na wyjeździe z Asseco Gdynia, więc Kinnard wróci do Trójmiasta gdzie zaczynał swoją przygodę z TBL. - Z niecierpliwością czekam na powrót do Trójmiasta, bo zawsze jest dobrze wrócić do miejsca, w którym się rozpoczynało karierę w TBL - kończy Lawrence Kinnard.

Ostatnie bastiony TBL - Śląsk i Stelmet niepokonani na własnym terenie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×