La'Marshall Corbett: "Święta wojna"? Nie wiedziałem

- O tym, że mecze Torunia i Kutna to taka lokalna "święta wojna" dowiedziałem się dopiero po zakończeniu spotkania. Tym większa jest zatem radość ze zwycięstwa - mówi La'Marshall Corbett.

W pierwszej lidze mecze między Polfarmexem Kutno i Polskim Cukrem Toruń traktowano jak derby, a fani obu drużyny używali nawet sformułowania "święta wojna", by opisać towarzyszącą spotkaniom atmosferę. W sobotę obie drużyny rozegrały kolejną odsłoną rywalizacji, tym razem w Tauron Basket Lidze. Lepsi okazali się goście z Torunia, 80:70.
[ad=rectangle]
- Dobrze kontrolowaliśmy tempo meczu i dyktowaliśmy warunki gry już od samego początku. Jeśli dbasz o piłkę, jeśli kontrolujesz swój atak i wpływasz na grę przeciwnika, wówczas dominujesz. Staraliśmy się walczyć o każdą przypadkową piłkę, każdą zbiórkę i wyrywaliśmy zwycięstwo z trudnego terenu - mówi La'Marshall Corbett, strzelec Polskiego Cukru.

Gospodarze prowadzili w tym meczu tylko przez nieco ponad trzy minuty na początku spotkania. Od połowy pierwszej kwarty inicjatywę przejęli goście, którzy koncertowo zagrali zwłaszcza w trzeciej odsłonie. Wygrali tę część meczu 26:19 i podwyższyli prowadzenie do stanu 63:52.

- Przerwa to bardzo ważna część pojedynku. Należy dbać o to, by nie doszło do rozprężenia. Dużo ze sobą rozmawiamy i na trzecią kwartę zawsze wychodzimy naładowani i skoncentrowani. I trzecia kwarta w Kutnie była naprawdę dobra. Co prawda później, w czwartej odsłonie, straciliśmy trochę kontrolę nad wynikiem, ale tylko przez chwilę. W trudnych momentach trzymaliśmy się razem - dodaje Corbett, który zakończył starcie z dorobkiem 12 punktów (4/11 z gry), pięciu przechwytów i czterech asyst.

- Czuję, że zagrałem nieźle. Nie było idealnie, ale wystarczająco dobrze, żeby pomóc zespołowi wygrać. Na pewno jednak umiem grać lepiej i muszę pomyśleć nad tym co robić, by być bardziej skutecznym - wyjaśnia zawodnik.

Co ciekawe, aż do zakończenia spotkania Amerykanin nie wiedział o tym, że mecz z Polfarmexem ma tak dużą wagę. - Widziałem wielkie zaangażowanie naszych fanów, ale nikt nam nie uświadomił o tym, że to jest "święta wojna". Nie wiedziałem o tym przed meczem. Dopiero po spotkaniu ktoś mi o tym powiedział i nagle zacząłem dostrzegać, że pracownicy klubu czy fani są rzeczywiście jakoś mocniej rozemocjonowani. Dla nich to nie było zwykłe spotkanie i cieszę się, że je wygraliśmy - tłumaczy Corbett.

Wygrywając w Kutnie, Polski Cukier zanotował drugie zwycięstwo z rzędu. Wydaje się więc, że fatalna passa, jaką zanotowali torunianie w listopadzie i grudniu - siedem kolejnych porażek - jest już przeszłością, od której się odcięli.

- Niestety, tamte porażki są nadal na naszym koncie i dwie wygrane tego nie zmienią. Jednocześnie jednak tamte mecze są już za nami i nie ma co do nich wracać. Dwa zwycięstwa dają wiarę, że przyszłość będzie lepsza - kończy zawodnik Polskiego Cukru.

Komentarze (0)