Debiut Olka Czyża. "Na parkiecie poczułem ulgę"

W niedzielę Olek Czyż zadebiutował w polskiej ekstraklasie. Jego PGE Turów przegrał jednak ze Stelmetem. - To był jeden z najbardziej emocjonujących meczów, jakie rozegrałem - powiedział 25-latek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
W wieku 14 lat wyjechał z Polski do Stanów Zjednoczonych i rozpoczął naukę oraz grę w szkole średniej Reno High School. Następnie trafił na prestiżowy uniwersytet Duke, lecz po dwóch latach przeniósł się do University od Nevada. Gdy tuż po zakończeniu swojej przygody z NCAA próbował dostać się do najlepszej ligi świata m.in. poprzez Ligę Letnią w barwach Chicago Bulls, a ostatecznie wylądował we Włoszech w Virtusie Rzym, wydawało się, że Olek Czyż na lata przełożył swój debiut w Tauron Basket Lidze. A może odłożył na zawsze.
Plany zawodnikowi pokrzyżowała jednak kontuzja, przez którą nie grał kilka miesięcy. Koszykarz zerwał mięsień dwugłowy i w ostatnim czasie pozostawał bez pracy. Paradoksalnie, przerwa od koszykówki sprawiła, że Czyż i TBL znowu się zbliżyły. A w miniony wtorek nawet złączyły, gdy okazało się, że 25-latek podpisał umowę z PGE Turowem Zgorzelec.

Debiut Czyża miał przypaść na najważniejszy mecz pierwszej części sezonu zasadniczego - pojedynek mistrza z wicemistrzem w Zielonej Górze. Choć przed spotkaniem nawet nie było pewne, czy 25-latek pojawi się na parkiecie. - Olek dopiero do nas dołączył. Nie zdąży poznać systemu gry do momentu meczu. Ponadto leczył w ostatnich miesiącach kontuzję, a my chcemy, by pomógł nam walczyć przede wszystkim o mistrzostwo Polski. Olek nic teraz nie musi, spokojnie będziemy go wdrażać w nasz system - mówił jeszcze przed niedzielą trener PGE Turowa, Miodrag Rajković.

Ostatecznie Czyż zadebiutował, a na parkiecie po raz pierwszy pojawił się w połowie drugiej kwarty i od razu zaznaczył swoją obecność trafieniem. Po chwili dołożył kolejne punkty wsadem. PGE Turów prowadził 46:33 i wydawało się, że łatwo zgarnie kolejną wygraną.

- To był jeden z najbardziej emocjonujących meczów, jakie rozegrałem w swojej karierze. Czekałem na powrót do koszykówki bardzo długo i cieszę się, że mogłem wystąpić w meczu stojącym na tak wysokim poziomie. Uważam, że jeszcze dużo mogę się nauczyć. Nie jest łatwo po niewielu treningach wyczuć tendencję i styl gry kolegów. Nasze występy na pewno będą lepsze, kiedy wszyscy złapiemy rytm - powiedział po spotkaniu Czyż, który summa summarum otrzymał 14 minut na parkiecie. Zdobył siedem punktów (3/5 z gry).

Jego zespół przegrał 70:78, choć jeszcze w połowie trzeciej kwarty prowadził 58:45, a przed czwartą odsłoną - 62:54. Ostatnia kwarta należała jednak do gospodarzy, 24:8... - Szkoda porażki, ale uważam, że przegrywając w tej chwili, na półmetku sezonu, mamy czas, by stać się lepszą drużyną i kolejne mecze rozegrać lepiej. Oni skorzystali z błędów, które im podarowaliśmy. To są jednak zdecydowanie błędy, które możemy kontrolować i jakich jesteśmy w stanie unikać w przyszłości - dodał Czyż.

Transfer Czyża zdominował koszykarskie media przed meczem Stelmet - PGE Turów. I choć debiut gracza wypadł solidnie i już w tej chwili wiadomo, że mistrz Polski znacznie wzmocnił swoją strefę podkoszową, trzeba jednak pamiętać, że 25-latek nie grał przez kilka miesięcy i na wysoką, stabilną formę, być może trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

- W ostatnim tygodniu bardzo wiele myśli przechodziło przez moją głowę. Podjęcie decyzji, dołączenie do nowego drużyny, pierwszy mecz i od razu wielkie debry... Kiedy jednak wyszedłem na parkiet i ponownie, po tak długiej przerwie mogłem znowu robić to, co kocham, poczułem wielką ulgę. I ze wszystkiego tego dnia to właśnie czułem najbardziej. Ulgę, że znowu mogę grać w koszykówkę - kończy 25-latek.

Wicemistrz lepszy od mistrza! Hit TBL dla Stelmetu Zielona Góra

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×