Mateusz Zborowski: W dalszym ciągu "hello" czy może już dzień dobry?
Emil Rajković: Dzień dobry (śmiech)! Każdego dnia staram się uczyć języka polskiego i muszę przyznać, że już coraz więcej rozumiem. Próbuję już nawet mówić co nieco na poziomie podstawowym.
Wracamy do konkretów. Nie ma już wątpliwości, że Śląsk będzie grał o coś więcej niż miejsca 8-12. Z biegiem sezonu pojawia się coraz większa presja wyniku?
- Po pierwsze wszyscy zdajemy sobie sprawę, że sezon jest bardzo długi i może się wydarzyć wiele nieoczekiwanych rzeczy - to jedna z przyczyn, dla których nie możemy pozwolić na utratę koncentracji i staramy się ciągle ją utrzymywać na odpowiednio wysokim poziomie, stale sobie o tym przypominając. Musimy sobie jasno powiedzieć, że niewiele osób wierzyło, że możemy bić się jak równy z równym z najlepszymi zespołami w lidze. Obecnych wyników nikt nam jednak nie podarował, sami na to wszystko zapracowaliśmy, dlatego moi zawodnicy mogą być z siebie dumni, ale także muszą zachować trochę skromności. Z takim nastawieniem nie musimy myśleć o presji, ale o tym co jeszcze możemy ugrać, bo przed nami dopiero walka o te najwyższe cele. Ja myślę właśnie w ten sposób i mam nadzieję, że również chociaż trochę mój tok myślenia "przechodzi" na graczy.
[ad=rectangle]
Skład Śląska się zmienił. Odeszli Burnatowski i Cesnauskis, a przyszli Radivojević i Wiśniewski. Czy teraz drużyna jest znacznie mocniejsza?
- Zarówno Radivojevicia jak i Wiśniewskiego nie trzeba przestawiać kibicom koszykarskim w ich krajach. "Wiśnia" to bez wątpienia jeden z najlepszych zawodników na swojej pozycji w Polsce, a Vuk jest legendą Cveny Zvezdy Belgrad. Jestem bardzo szczęśliwy, że tych dwóch zawodników udało się pozyskać do Śląska. Oni przychodząc do nas mieli taki sam cel jak my. Dostrzegliśmy szansę, aby zespół stał się jeszcze mocniejszy i bardziej konkurencyjny dla najlepszych i byłbym bardzo rozczarowany gdybyśmy tej szansy nie wykorzystali. Wszyscy musimy pamiętać po co tutaj się znaleźliśmy - aby Śląsk wrócił na piedestał! To nie będzie łatwe, ale naszym obowiązkiem jest próbować i to właśnie robimy.
Co wniosło do drużyny przyjście Łukasza Wiśniewskiego?
- Przede wszystkim Łukasz jest profesjonalistą w pełnym tego słowa znaczeniu z dużym doświadczeniem. Jeśli dodamy do tego fakt, że jest znakomitym atletą i silnym zawodnikiem otrzymamy gracza, który da nam sporo nowej jakości. "Wiśnia" może przeprowadzać piłkę, ale może też z powodzeniem kończyć nasze akcje w ataku. To gracz, który potrafi świetnie bronić na całym parkiecie, a wiadomo jak ważnym elementem naszej taktyki jest obrona. Z przyjściem Wiśniewskiego znacznie poszerzyliśmy naszą rotację, co sprawia, że będziemy mogli grać z większą intensywnością.
Naciskał pan włodarzy Śląska na te transfery?
- Nasza praca wewnątrz klubu działa tak, że nikt nie musi nikogo naciskać. Razem chcemy zrobić dużo dobrego dla Śląska, a kiedy pojawiła się szansa na zatrudnienie takich graczy to ją wykorzystaliśmy. Tak to działa.
Burnatowski chyba miał problemy z przystosowaniem się do europejskiego systemu grania.
- Murphy może być ważnym elementem, któregoś z europejskich klubów, ale jak się okazało potrzebuje więcej czasu żeby to osiągnąć niż się spodziewaliśmy. Utrzymanie go w składzie w takim stanie jak to miało miejsce było ogromną stratą dla niego samego. Cieszę się, że szybko podpisał nową umowę, bo będzie miał szansę wykorzystać swoje możliwości i udowodnić swoją przydatność w nowym klubie.
Chciałby pan dostać jeszcze do drużyny gracza podkoszowego? Krążą plotki, że może się wkrótce pojawić taki zawodnik. Prawda?
- Na ten moment nie szukamy żadnych zawodników, ale jak każdy profesjonalny klub monitorujemy sytuację w naszej lidze oraz na rynku koszykarskim. Utrzymujemy oczy szeroko otwarte, analizujemy jak gra nasz zespół i jakie robimy postępy. Tylko w ten sposób może reagować na bieżące sytuacje - tak to działa.
Takie zmiany w trakcie sezonu nie utrudniają trenerowi pracy?
- Nie utrudniają o ile jest się w stanie cały czas utrzymywać motywacje na takim samym poziomie. I nie mam na myśli tylko naszej pracy - trenerów, ale również zawodników. Takie czynniki, które osłabiają zespół to chociażby kontuzje kiedy trzeba wymienić gracza, który doznał urazu - to taka sytuacja utrudnia. Kiedy przychodzi nowy zawodnik trzeba zrobić wszystko żeby dodał do zespołu więcej możliwości przez co staniemy się jeszcze silniejsi.
Zostawmy już te personalia. W końcu wygraliście wyjazdowy mecz. Ulga?
- Wygraliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni, że w końcu się to udało, ale też nie ustrzegliśmy się błędów, nad którymi już pracujemy i będziemy dążyć do ich wyeliminowania.
Co jest dla pana ważniejsze: liga czy do Pucharu Polski również przykłada pan dużą uwagę?
- Staram się skupić na każdym meczu, który nas czeka.
Jaką notę w punktacji od 1 do 6 wystawiłby pan sobie za tą pierwszą rundę ze Śląskiem?
- Możesz mnie o to zapytać na koniec sezonu i wtedy powiem co myślę. Teraz jeszcze za wcześnie na oceny.