O ile sobotnie starcie w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego było bardzo ciekawe dla kibiców, to dla zawodników mecz był niezwykle męczący. Ostatecznie po zaciętej walce, ze zwycięstwa mogli cieszyć się podopieczni Saso Filipovskiego. - Wiedzieliśmy, że ze Śląskiem nie będzie grało się łatwo, ale najważniejsza jest wygrana. Fajnie, że to był ciekawy mecz dla kibica. Fani jak zawsze nas wspierali i bardzo im za to dziękujemy - powiedział Aaron Cel.
[ad=rectangle]
Biało-zieloni w pewnym momencie mieli nad Śląskiem Wrocław nawet dwucyfrową przewagę. Zespół prowadzony przez Emila Rajkovicia za sprawą serii 21:0 przedarł się jednak na prowadzenie, lecz w ostatnich minutach skuteczniejszy okazali się gospodarze. - Śląsk jest dobrą drużyną. Wrocławianie mieli taki moment, że trafiali trudne rzuty, a w naszym przypadku było odwrotnie. Pudłowaliśmy, niepotrzebnie traciliśmy piłkę. W koszykówce wynik może zmienić się bardzo szybko i w tym spotkaniu był tego dowód. Trzeba być skupionym cały czas, nie odpuszczać nawet przez minutę, bo rywal może nas dogonić, a potem przegonić - dodał skrzydłowy Stelmetu Zielona Góra.
Wrocławianie w sobotę zanotowali aż 19 strat. - Jestem raczej skromnej natury, więc nie powiem, że to wynika tylko z naszej obrony, ale prawdopodobnie coś w tym jest, bo mieliśmy mocną defensywę. Wiadomo, że ostatnio staramy się twardo bronić, to nasz najmocniejszy punkt. Staramy się utrudniać życie przeciwnikom - zakończył Aaron Cel.