AZS jest faworytem meczu i może brak tej presji spowoduje, że zagramy lepiej? Nie będziemy mieli żadnych obciążeń - mówił nam przed meczem Darius Maskoliunas, opiekun sopockich koszykarzy.
Niestety, słowa te miały w niedzielę niewiele wspólnego z rzeczywistością. Trefl, łagodnie rzecz ujmując, dostał prawdziwe "lanie" w Ergo Arenie. Sopocianie razili nieskutecznością, momentami grali bardzo chaotycznie, ale co gorsze - właściwe ani przez moment nie byli w stanie realnie zagrozić Akademikom.
[ad=rectangle]
Wyrównana batalia pomiędzy Treflem i AZS-em toczyła się w niedzielę właściwie tylko przez pięć pierwszych minut spotkania. Goście szybko jednak ruszyli do natarcia i zaczęli konsekwentnie budować przewagę nad rywalem. Ta w czwartej partii sięgnęła wręcz gigantycznych rozmiarów - 37 punktów! O ile kibice sopockiego teamu mogli liczyć się z porażką, to jednak na pewno nie spodziewali się, że ich ulubieńcy rozegrają tak kompromitujące zawody.
Po raz kolejny świetnie spotkanie rozegrał doskonale znany kibicom w Trójmieście, Qyntel Woods, który był bliski skompletowania double-double (17 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst). Amerykanin nie był jednak jedyną opcją ekipy z Koszalina w tym meczu. Świetnie zaprezentowali się bowiem też Szymon Szewczyk i Ivan Radenović.
Z kolei drużynie Trefla brakowało lidera z prawdziwego zdarzenia. Przeciętna postawa Sarunasa Vasiliauskasa i Eimantasa Bendziusa na niewiele się w tym meczu zdała.
Po tym zwycięstwie Akademicy umocnili się zatem w czołówce ligowej tabeli. Z kolei Trefl, po trzeciej porażce z rzędu, tkwi w ligowym marazmie.
Trefl Sopot - AZS Koszalin 61:90 (17:24, 16:25, 10:26, 18:15)
Trefl:
Vasiliauskas 15, Bendzius 14, Michalak 9, Lydeka 6, Kulka 5, Leończyk 4, Dzierżak 3, Dutkiewicz 3, Stefański 2, Kemp, Włodarczyk.
AZS: Szewczyk 21, Woods 17, Radenović 17, Swanson 12, Stelmach 8, Dąbrowski 5, Austin 2, Pacocha 2, Vrbanc 3, Mielczarek 3, Rybicki.