Koszykarze Wikany Start Lublin mimo szerszej rotacji i pokonania w poprzedniej kolejce zespołu ze Słupska nie jechali do Tarnobrzega w roli faworyta. Wygrali jednak starcie, które zarówno dla zawodników Pawła Turkiewicza, jak i gospodarzy z Tarnobrzega było ostatnią szansą na włączenie się do walki o coś więcej niż uniknięcie ostatniego miejsca na koniec rozgrywek.
[ad=rectangle]
- O tak, to był dla nas zdecydowanie bardzo ciężki mecz. W czwartej kwarcie było już pod koniec -8, ale się nie poddaliśmy. Każdy z nas wierzył, nawet tam w końcówce. Daliśmy radę doprowadzić do dogrywki i niej chyba mieliśmy więcej świeżości i zimnej krwi - mówi Bartosz Diduszko.
Gdy z powodu urazu stawu skokowego parkiet w trzeciej kwarcie opuścił Craig Williams wydawało się, że beniaminek z Lublina wykorzysta przewagę pod koszem i spokojnie wygra. Założeń tych nie udało się jednak zrealizować, a o wyniku zdecydowała dopiero dogrywka. Ostatecznie Wikana Start wygrała 93:90. - Nie do końca wykorzystaliśmy nasze przewagi, aczkolwiek punkty wpadały w inny sposób i byliśmy wciąż w grze. Isaac Wells świetnie zagrał w końcówce, Tomek Wojdyła super mecz. Dzięki temu zdobywaliśmy te punkty. A to, że im wypadł ten zawodnik to trudno, taki jest sport. Kontuzji nikomu nie życzę, ale to po prostu pech. Taki już jest sport - analizuje wyróżniający się zawodnik lublinian.
Świetna seria w ataku sprawiła, że zespół trenera Turkiewicza już w pierwszej odsłonie miał 14 oczek zaliczki. - To jest trudny przeciwnik, zwłaszcza jak gra u siebie. Walczy się 40 minut, a nie 10. Co ja mogę więcej powiedzieć? Udało się wygrać. Być może jakbyśmy grali tak całe spotkanie jak początek byłoby spokojnie, ale mamy te dwa punkty i to jest najważniejsze - dodaje Diduszko.
Zderzenie z TBL było dla koszykarzy z Lublina bardzo bolesne. Obecnie wydaje się, że Wikana Start jest na fali wznoszącej. Czy beniaminek włączy się jeszcze do walki o ósemkę? - Daleki jestem od takich ocen, na co nas stać. Staram się skupiać na kolejnym meczu, na kolejnym dniu treningu i to jest najważniejsze. W każdym starciu gramy, żeby odnieść zwycięstwo. O to przecież chodzi w koszykówce - podkreśla były zawodnik WKK Wrocław.
Warto podkreślić, że mimo słabych wyników kibice w Lublinie cały czas wspierają swoją drużynę. Po przerwie do miasta wróciła ekstraklasa i postawa fanów w tak trudnym dla zespołu momencie pokazuje, że głów koszykówki jest bardzo duży. - To jest super sprawa, trzeba im podziękować, że jeżdżą na wyjazdy za nami. U siebie przychodzi cały czas mnóstwo ludzi. To jest naprawdę świetne, czapki z głów - nie ukrywa radości jeden z ojców wygranej lublinian na Podkarpaciu.