Polfarmex Kutno grał bardzo ambitnie w meczu z PGE Turowem Zgorzelec, ale ostatecznie musiał uznać wyższość mistrza Polski. Zespół Miodraga Rajkovicia pokonał beniaminka 83:70, choć w powszechnej opinii - nie zachwycił.
[ad=rectangle]
- Nam chodzi o wygrywanie. Po prostu o wygrywanie. Mamy bardzo dużo meczów w sezonie i musimy być bardzo ostrożni w każdym spotkaniu, bo wszystkie zespoły grają i przygotowują się szczególnie na nasze mecze w imię zasady "bij mistrza". My natomiast nie rozróżniamy rywali - mówi Vlad-Sorin Moldoveanu.
Zgorzelczanie kontrolowali przebieg spotkania niemalże od samego początku, lecz w trzeciej kwarcie stracili nieco koncentrację i pozwolili gospodarzom doprowadzić do stanu 51:54. Mimo wszystko jednak nie stracili panowania nad meczem i wygrali po raz 15. w sezonie.
[i]
- Gdy traciliśmy prowadzenie, nie czułem żadnego stresu. Takie sytuację są normalne w koszykówce. Koncentrowałem się na naszej defensywie i myślę, że właśnie w najważniejszych momentach spotkania pokazaliśmy dobrą obronę, którą wygraliśmy mecz. To dla nas kolejne dwa punkty w marszu naprzód -[/i] komentuje Moldoveanu, który okazał się być jednym z ważniejszych zawodników PGE Turowa (10 punktów, trzy zbiórki).
Co ciekawe, przez długi czas Rumun mógł pochwalić się mianem najbardziej pewnego strzelca z linii osobistych w lidze. Od początku sezonu, doświadczony skrzydłowy trafił aż 32 próby z rzędu. Przestrzelił rzut dopiero w starciu z Jeziorem Tarnobrzeg, a w Kutnie pomylił się ponownie. - Nie jestem z tego powodu jakoś specjalnie zmartwiony. Oczywiście, jak miałem 100 procent skuteczności to chciałem żeby tak zostało, ale nie koncentrowałem się nad tym jakoś szczególnie - tłumaczy zawodnik.
PGE Turów wygrał po raz drugi z rzędu i ma już za sobą słabszy okres, podczas którego przegrał z Treflem Sopot oraz Stelmetem Zielona Góra. - Porażki się zdarzają; przegrywają nawet te zespoły, którą od lat są w czołówce Europy i to przegrywają z drużynami, z którymi - wydawałoby się - nigdy nie mogłyby przegrać. Oczywiście, nikt nie lubi przegrywać, ale każda porażka ma też swoją dobrą stronę: punktuje nam błędy i wskazuje nad czym jeszcze powinniśmy pracować - wyjaśnia Moldoveanu.
Rumuński zawodnik wypowiedział się również na temat specyficznej hali Polfarmexu, o której mówi się, że jest najgłośniejszą i najbardziej gorącą w TBL. - Hala w Kutnie przypomina mi rywalizację w szkole średniej w Stanach Zjednoczonych: fani są bardzo blisko parkietu, wywierają wielką presję na zawodnikach. Mimo wszystko uważam, że nie można porównywać hali kutnowskiej z innymi w lidze. Większość z nich jest po prostu zdecydowanie inna od obiektu Polfarmexu - kończy zawodnik mistrza Polski.