Wikana Start Lublin do spotkania z Polfarmexem Kutno przystępowała po dwóch zwycięstwach z rzędu. Ekipa Pawła Turkiewicza pokonała wcześniej Energę Czarnych Słupsk i Jezioro Tarnobrzeg. Polski szkoleniowiec liczył na fakt, że jego podopieczni pójdą za ciosem i pokonają innego beniaminka TBL. Tak się jednak nie stało.
[ad=rectangle]
Piątkowe zawody od samego początku nie układały się po myśli ekipy z Lublina. Goście od początku narzucili własne warunki gry, na które Wikana nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Polfarmex zaczął od 8:0, a na półtorej minuty przed zakończeniem premierowej kwarty przewaga wzrosła do trzynastu "oczek" (24:11) po celnej próbie z dystansu w wykonaniu Bartłomieja Wołoszyna.
- Bardzo słabo weszliśmy w mecz. Próbowałem reagować, zmieniać, szukać lepszych rozwiązań, ale na nic to się zdało. Popełniliśmy za dużo błędów w defensywie. Inaczej sobie to zakładaliśmy - podkreśla Paweł Turkiewicz, trener Wikany Startu Lublin.
Ciekawostką jest fakt, że gospodarze mieli w tym meczu więcej zbiórek i asyst od gości, ale ich dużym mankamentem były straty. Zanotowali ich aż 18. - Kutno po dwóch porażkach z rzędu wykazało więcej determinacji od nas i dlatego wygrało. Szkoda, że nie udało się wygrać, ale nie odpuszczamy. Będziemy się dalej bić - zaznacza trener z Lublina.
Teraz przed ekipą z Lubelszczyzny kilkanaście dni przerwy, ponieważ następne spotkanie rozegrają dopiero w przyszłą środę. Rywalem będzie Polski Cukier Toruń. - Szkoda, że nie udało się wygrać po raz trzeci z rzędu i pociągnąć serię. Nie ma co ukrywać faktu, że zagraliśmy słabe zawody, zwłaszcza w defensywie. Trudno powiedzieć, dlaczego zawodnicy nie potrafili się zmobilizować i odnieść kolejne zwycięstwo - mówi Paweł Turkiewicz.