Ovidijus Galdikas przed meczem odebrał statuetkę za najlepszego zawodnika stycznia. W pierwszym meczu lutowym udowodnił, że ta nagroda nie była dziełem przypadku. Zanotował 13 punktów i 14 zbiórek. - Po raz kolejny potwierdziło się, że kiedy Ovidijus Galdikas sieje spustoszenie pod koszem, to przeciwnicy próbują się do tego dostosować i mają wielkie problemy - podkreśla Przemysław Frasunkiewicz, gdyński skrzydłowy.
[ad=rectangle]
Tym razem doświadczony Polak zdobył osiem punktów, ale zawodnik w trzeciej kwarcie otworzył "worek" z rzutami dystansowymi. To on dał taki sygnał bo budowania przewagi przez gdyński zespół. Szósta drużyna Tauron Basket Ligi trafiała z gry aż na 52-procentowej skuteczności, rywale osiągnęli w tym elemencie tylko 39-procent.
- Tempo spotkania spowodowało, że w drugiej połowie mieliśmy więcej otwartych pozycji i to pozwoliło nam w oddawaniu łatwiejszych rzutów. W pierwszej połowie nie dość, że rzutów z dystansu było mniej, to jeszcze nie wpadały one do kosza - zauważa Frasunkiewicz.
Tym razem David Dedek mógł liczyć na świetnie dysponowany duet A.J. Walton i Filip Matczak. Obaj zawodnicy zdobyli po 23 punkty i byli kluczowymi postaciami w zespole z Gdyni.
- Cieszymy się z tej wygranej. Zawsze derbowe zwycięstwo cieszy podwójnie. Staraliśmy się postawić jak najlepsze warunki w obronie, ale mimo wszystko sopocianom udało się rzucić 81 punktów. Na szczęście rzuciliśmy więcej. W naszej hali czujemy się bardzo dobrze - podkreśla Matczak.
Dla zespołu z Gdyni było to już dziewiąte zwycięstwo na własnym parkiecie. Asseco "jedną nogą" jest już w play-offach. Na tę chwilę żółto-niebiescy mają na swoim koncie 30 punktów i zajmują szóste miejsce w tabeli.