Kamil Łączyński w barwach Polfarmexu Kutno rozegrał już trzy spotkania. Gołym okiem widać, że zawodnik coraz lepiej prezentuje się w zespole Jarosława Krysiewicza. - Piłka jest taka sama, kosze też, gra się po pięciu, wszystko jest takie same, inne są zagrywki - śmieje się reprezentacyjny rozgrywający, który w ostatnim meczu z Wikaną Startem Lublin zdobył 13 punktów i miał pięć asyst.
[ad=rectangle]
Goście z Kutna bardzo dobrze zaczęli piątkowe zawody. Od początku narzucili własne warunki gry, na które Wikana nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Polfarmex zaczął od 8:0, a na półtorej minuty przed zakończeniem premierowej kwarty przewaga wzrosła do trzynastu "oczek" (24:11).
- Nie spodziewaliśmy się tego, że ta przeprawa w Lublinie będzie taka łatwa. Myślę, że świetny początek z naszej strony pozwolił nam kontrolować wydarzenia na parkiecie. Prowadziliśmy od pierwszej minuty, ale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że gospodarze w końcu odpalą. Byliśmy jednak na to przygotowania - zaznacza Łączyński.
Kluczem do sukcesu było powstrzymanie Bryona Allena, który zdobył 13 punktów, ale na beznadziejnej skuteczności. - Kontrolowaliśmy poczynania Bryana Allena. Nie daliśmy mu się rozpędzić w trakcie spotkania. Dopiero w czwartej kwarcie robił "popłoch" w naszej defensywie, ale wówczas losy spotkania były rozstrzygnięte - dodaje zawodnik Polfarmexu.
Łączyński jest zdania, że jego nowa drużyna wciąż może grać lepiej. - Stać nas na jeszcze lepszą koszykówkę. Myślę, że musimy więcej wykorzystywać Kevina Fletchera pod koszem. Wówczas nasza siła ofensywna będzie jeszcze większa - ocenia rozgrywający.
Polfarmex w następnej kolejce zmierzy się z MKS Dąbrowa Górnicza. Czy gracze Jarosława Krysiewicza odniosą drugie zwycięstwo z rzędu? - Cieszę się, że wygraliśmy w Lublinie, ponieważ czas wrócić na ścieżkę zwycięstw. Teraz przed nami trudny mecz z MKS Dąbrowa Górnicza. Wypadałoby wygrać, aby nadal myśleć o pierwszej "ósemce" - komentuje Łączyński.