Karol Wasiek: Nie jest już pan trenerem Trefla Sopot. Jak pan zareagował na tę informację? Spodziewał się pan takiego obrotu spraw?
Darius Maskoliunas: Szczerze? W życiu wszystkiego możesz się spodziewać, a tym bardziej po pięciu przegranych z rzędu... Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie myślałem o takim rozwiązaniu ze strony klubu. Aczkolwiek w ostatnich dniach cały czas pracowaliśmy nad tym, aby poprawić grę zespołu. Wierzyłem i nadal wierzę w tę drużynę. Ale praca trenera taka już jest - wygrywa drużyna, a przegrywa szkoleniowiec. Teraz przegrywaliśmy, więc klub podjął taką decyzję. Życie toczy się jednak dalej.
[ad=rectangle]
Co w ostatnich tygodniach najbardziej szwankowało w zespole?
- Myślę, że wszystkie elementy przestały odpowiednio pracować. Mieliśmy dołek fizyczny, jak i mentalny. Po kilku porażkach z rzędu pojawiła się presja, z którą nie umieliśmy sobie poradzić. Brakowało pozytywnych emocji w zespole. Nie funkcjonowaliśmy tak, jak powinniśmy...
Finanse były problemem?
- Nie. Klub wykonał wiele działań, aby pod tym względem wszystko wyglądało pozytywnie. Działacze starają się wywiązać z płatności. To na pewno nie był nasz problem.
Niektórzy mówią, że ucieszył się pan z tej decyzji, bo wreszcie nie będzie musiał pan oglądać tak słabego Trefla. Faktycznie się pan tak męczył w Sopocie?
- To jest kompletna głupota. Kto wygaduje takie bzdury? Wiadomo, że nie wszystko było kolorowe, ale starałem się wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Ci ludzie, którzy mnie znają, to wiedzą, że robiłem wszystko na 100 procent. Jestem profesjonalistą. Jeśli chciałbym być wolny, to przyszedłbym do klubu i złożył rezygnację. A tego przecież nie zrobiłem...
To prawda, że w styczniu mógł pan opuścić Trefla i przenieść się do innego klubu?
- Tak, miałem propozycje.
[b]
Jak pan w ogóle będzie wspominał te półtora roku w Treflu Sopot?[/b]
- Bardzo dobrze. Mieliśmy wspaniały poprzedni sezon, w którym zdobyliśmy brązowy medal i Superpuchar Polski. To był udany sezon pod każdym względem. W obecnych rozgrywkach niestety nie wszystko szło tak, jak wszyscy tego oczekiwali. Chcę jednak podziękować działaczom, właścicielom klubu za to, że kiedyś we mnie uwierzyli i dali mi szansę. Szacunek także dla chłopaków, którzy bardzo mocno pracowali na treningach i starali się, aby wszystko wyglądało jak najlepiej. Dziękuję również kibicom, że nas wspierali. Szkoda, że nie mieliśmy ich aż tak dużo, ale zawsze nas gorąco wspierali. Wielokrotnie już mówiłem o moim przywiązaniu do tego miasta i klubu. Wszyscy wiedzą, że ja się tutaj dobrze czuję, ale takie jest życie.
Nie żałuje pan tego, że został na drugi sezon w Treflu Sopot?
- Nie jestem człowiekiem, który chodzi i rozpacza. Nie ma to sensu. Podjąłem taką decyzję i robiłem wszystko, żeby wyglądało to jak najlepiej. Wiadomo, że nie wszystko się udało, ale wierzę, że nowy impuls pociągnie tę drużynę do lepszej gry.
Ma pan już nowe propozycje?
- Na dzień dzisiejszy o tym nie myślę. Muszę pozałatwiać wszystkie sprawy w Sopocie. Na razie nic nie mam. Chcę odpocząć od koszykówki.