Mało kto spodziewał się tego, że Mariusz Niedbalski tak szybko wróci nad polskie morze. Szkoleniowiec w zeszłym sezonie był asystentem Dariusa Maskoliunasa i razem z Litwinem poprowadzili zespół do brązowego medalu. Po zakończonych rozgrywkach polski szkoleniowiec przeniósł się jednak do Anwilu Włocławek, by tam kontynuować swoją pracę. Otrzymał bardzo konkretną propozycję z Kujaw, którą postanowił przyjąć. Jak się później okazało - oczekiwania nieco przerosły Niedbalskiego i po czterech meczach pożegnał się z Anwilem Włocławek.
[ad=rectangle]
Działacze klubu zrezygnowali z jego usług i zakontraktowali doświadczonego serbskiego szkoleniowca - Predraga Krunicia. Niedbalski pozostał bez pracy, udał się w rodzime strony i tam analizował przyczyny swojego niepowodzenia.
Do zawodu wrócił w styczniu. Rozpoczął on pracę w I lidze obejmując SKK Siedlce. Pod jego wodzą beniaminek wygrał dwa i przegrał trzy spotkania. W tabeli zajmuje aktualnie przedostatnie, 13. miejsce.
Jeszcze w niedzielę nic nie wskazywało na to, iż Mariusz Niedbalski opuści Siedlce. Szkoleniowiec mocno angażował się w sprawy klubu, który marzy o zajęciu 10 miejsca w lidze i uniknięciu gry w play-outach. We wtorek w klubie 38-letni szkoleniowiec złożył jednak rezygnację z pracy w Siedlcach i przeniósł się do Sopotu, gdzie zastąpi Dariusa Maskoliunasa, z którego działacze zrezygnowali.
- Formuła współpracy z trenerem Maskoliunasem wyczerpała się. Stanęliśmy przed wyborem, czy kontynuować dotychczasowy sposób funkcjonowania zespołu, czy też podjąć ryzyko zmian - mówi Andrzej Dolny, prezes Trefla Sopot.
Dlaczego klub zdecydował się na zatrudnienie Niedbalskiego? - Na tym etapie sezonu nie mamy już jednak czasu na eksperymenty, dlatego zdecydowaliśmy się postawić na człowieka doskonale znającego klub, resztę sztabu szkoleniowego i część zawodników. Jestem przekonany, że Mariusz Niedbalski będzie w stanie w inny sposób spojrzeć na drużynę i wprowadzić nowe pomysły, aby obudzić w naszym zespole ducha walki. Wierzę w indywidualne możliwości zawodników Trefla oraz w to, że są oni w stanie pokazać naszym kibicom lepszą koszykówkę - ocenia prezes klubu.