Ogromny sukces Rosy Radom. "W mieście będzie święto"

Rosa Radom odrobiła 14-punktową stratę do Energi Czarnych Słupsk i awansowała do wielkiego finału Pucharu Polski. - Trafiliśmy najważniejszy rzut w meczu - mówi Wojciech Kamiński.

- Gratuluję moim zawodnikom, że nie załamali się, mimo że przewaga była już dość wysoka. Po pokonaniu Asseco mówiłem, że awans do półfinału jest sukcesem, to teraz mogę powiedzieć, iż granie w finale Pucharu Polski to wielki sukces dla nas. Myślę, że w samym klubie, jak i w mieście będzie święto - tak konferencję prasową rozpoczął Wojciech Kamiński, opiekun Rosy Radom.
[ad=rectangle]  
Radomianie w połowie trzeciej kwarty przegrywali czternastoma punktami i wydawało się, że podopieczni Donaldasa Kairysa awansują do wielkiego finału. Wówczas jednak słupszczanie się rozluźnili i ton wydarzeniom na parkiecie zaczęli nadawać koszykarze Rosy Radom.

- Rywale grali bardzo dobrze, nie mieliśmy nic do powiedzenia w trzeciej kwarcie. Nie wiem jednak, czy za szybko uwierzyli w zwycięstwo. W czwartej kwarcie wróciliśmy do naszego grania - uważa Kamiński.

- Czarni byli dobrze przygotowani do tego meczu. Wiedzieli, jak mają bronić naszych graczy obwodowych. Na dodatek John Turek nie jest w takiej formie, jak na początku sezonu. Myślę, że on dojdzie do siebie w najbliższym czasie - dodaje opiekun Rosy Radom, który podkreśla, że cały czas wierzył w swoich podopiecznych.

- Koszykówka jest na tyle nieprzewidywalna, że niczego nie można się spodziewać. Myślę, że nikt nie oczekiwał tego, że Jezioro w sześciu zawodników ogra Śląsk Wrocław - komentuje Kamiński.

Komentarze (2)
Sebastian Prawy
22.02.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Niedziela będzie należeć do ROSY! Są głodni tego pucharu! 
avatar
johnny220
21.02.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mimo wszystko stawiam ma Stelmet. W meczu z AZS pokazali jak grać pod koszem i bronić obwód. Radomianie mają zdecydowanie mniej argumentów pod koszem i to ich zgubi.