Obie ekipy blisko dwa tygodnie temu rywalizowały w turnieju o Puchar Polski, który odbył się w Gdyni. Drużyny mogły na siebie wpaść w półfinale, ale gdynianie dość niespodziewanie przegrali z Rosą Radom. Energa Czarni swoje zadanie wykonali, bo ograli PGE Turów, ale w kolejnej fazie również musieli uznać wyższość podopiecznych Wojciecha Kamińskiego.
[ad=rectangle]
- Uważam, że ta porażka pozytywnie wpłynie na nasz zespół. Z takiego meczu należy wyciągnąć wnioski. To jest świetna "szkoła" dla młodych zawodników. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach nie będziemy popełniali już takich błędów - ocenia David Dedek, opiekun Asseco Gdynia.
Ciekawostką jest fakt, że dla gdynian to była dopiero druga porażka na własnym parkiecie w tym sezonie. Premierową wygraną odnieśli tutaj koszykarze Jeziora Tarnobrzeg. Mimo wszystko bilans 9:1 robi wrażenie, tym bardziej, że z parkietu w Gdynia Arena pokonane schodziły m.i. ekipy Stelmetu Zielona Góra, AZS Koszalin i Śląska Wrocław.
Słupszczan czeka trudne zadanie, ale jeśli gracze Donaldasa Kairysa chcą rozpocząć marsz w górę tabeli, to w Gdyni muszą wygrać. Za Energą Czarnymi nie przemawia jednak ich bilans na wyjeździe - pięć zwycięstw i tyle samo porażek.
- Mieliśmy dużo czasu na przygotowanie się do meczu z Asseco Gdynia i zrobimy wszystko, aby wygrać - przyznaje z kolei Karol Gruszecki, jeden z liderów Energi Czarnych Słupsk.
W pierwszej fazie sezonu zasadniczego po dramatycznym spotkaniu lepsi okazali się koszykarze ze Słupska. Energa Czarni wygrali 90:83. Wówczas na nic zdały się popisy strzeleckie A.J. Waltona, który zdobył aż 30 punktów.