Paweł Bogdanowicz: W głowach nie było żadnego strachu
Olga Krzysztofik
Sobotni pojedynek w sosnowieckiej hali od początku toczył się pod dyktando gospodarzy, którzy swobodnie objęli prowadzenie. Mimo że inicjatywa należała właśnie do nich, to gracze Znicza Basket Pruszków zdołali zawalczyć o odwrócenie losów meczu.
W bieżącym sezonie Zagłębiacy są we własnej hali trudnym przeciwnikiem. Spośród trzynastu zwycięstw osiem odnieśli właśnie w Sosnowcu. Atut własnego parkietu będzie po ich stronie również w najbliższej kolejce, w niedzielę zmierzą się bowiem ze Spójnią Stargard Szczeciński, czyli zespołem, z którym sąsiadują w ligowej tabeli. W pierwszym spotkaniu obu drużyn nieznacznie lepsi byli podopieczni Tomasza Służałka, którzy triumfowali 60:58.
- Miejmy nadzieję, że będzie trochę lepiej niż teraz. Wydaje mi się, że trudno gra się w Sosnowcu ekipom przyjezdnym, hala jest trochę specyficzna, a my się tutaj przede wszystkim dobrze czujemy. Nie dzieliłbym jeszcze skóry na niedźwiedziu, bo tak naprawdę może być różnie - ostrożnie przyznał Bodganowicz.