Michał Chyliński: Paryż w głowach
Między pierwszym a drugim meczem z Levallois Paryż, PGE Turów zmierzy się z Anwilem. - Podczas starcia z Anwilem w naszych głowach pewnie będzie mecz z Paryżem - mówi Michał Chyliński.
Po meczu w Paryżu zawodnicy odpoczywali w środę, a w czwartek stawili się na treningu. Już w piątek jednak wyruszyli do Włocławka, więc czasu na przygotowania do pojedynku z Anwilem nie mieli zbyt dużo. Ten fakt chcą wykorzystać gospodarze sobotniej batalii i pójść w ślady takich ekip jak Rosa Radom czy Polski Cukier Toruń. Oba zespoły pokonały w ostatnim czasie zgorzelczan, wykorzystując niejako "rozproszeni uwagi" mistrza i grę w dwóch rozgrywkach.
- Jeśli chodzi o nasze ostatnie porażki to na pewno po części można wziąć pod uwagę fakt, iż gramy na dwóch frontach, rozgrywamy najwięcej meczów ze wszystkich zespołów TBL, często jesteśmy w podróżach i przez to czasem dotyka nas zmęczenie. W końcu jesteśmy tylko ludźmi, a nie robotami, ale dobrze, że słabszy okres przytrafia się nam teraz, a nie w play-off - dodaje Chyliński.W Zgorzelcu cała koncentracja skupia się przede wszystkim na rewanżowym meczu z Levallois Paryż. Punkty w lidze, w przypadku porażki, zawsze można odrobić w kolejnych tygodniach. Nieodrobienie strat w środę oznacza koniec przygody z europejskimi pucharami.
- Rzeczywiście, podczas starcia z Anwilem w naszych głowach pewnie będzie mecz z Paryżem. To nieuniknione, bo w końcu to dla nas ogromna szansa. Jednocześnie jednak, nie ma mowy o odpuszczaniu meczu z Anwilem. W Hali Mistrzów nigdy nie gra się łatwo, a my już kilkukrotnie przekonaliśmy się na swojej skórze co to znaczy, gdy wszystkie zespoły Tauron Basket Ligi nastawiają się na nas i chcą pokazać się z bardzo dobrej strony przeciwko mistrzowi - tłumaczy rzucający obrońca.
Anwil przystąpi do sobotniego spotkania po fatalnym meczu z Treflem Sopot. Włocławianie przegrali nad morzem 60:72, a prowadzenie gospodarzy nie było ani przez chwilę zagrożone.
- Nie zwracam większej uwagi na to jak rywal prezentował się w ostatnim meczu. Mecz meczowi nie jest równy. Bardziej patrzę na bezpośrednie spotkania i pamiętam, że w Zgorzelcu nie grało nam się łatwo przeciwko Anwilowi - kontruje Chyliński, kończąc swoją wypowiedź. - Wiem, że atmosfera we Włocławku jest daleka od ideału, ale to nie ma znaczenia. Odkąd jestem w Turowie z Anwilem w jego hali przegrałem chyba tylko raz albo dwa, ale jednak nie sądzę by czekał nas łatwy pojedynek. Włocławianie na pewno zmotywują się na to starcie. To, że przegrali ostatnio w Sopocie, czy w ogóle to, że mają słabszy sezon, niż wszystkich przyzwyczaili, nie ma żadnego znaczenia. Czeka nas wymagający mecz.
Michał Fałkowski: Śmiać się czy płakać?