Trefl z szacunkiem do Stelmetu. Sprawi niespodziankę?

W niedzielny wieczór zielonogórski Stelmet na własnym parkiecie zmierzy się z Treflem Sopot, który ostatnio pokonał Anwil Włocławek i wyszedł z dołka.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

- Myślę, że to zwycięstwo z Anwilem Włocławek było dla nas bardzo ważne. Tym bardziej, że przed tym meczem ponieśliśmy aż pięć porażek. Chcieliśmy wyjść z dołka i to się nam udało zrobić. Bardzo z tego faktu się cieszymy - zaznacza Marcin Stefański, kapitan Trefla Sopot.

Ekipa z Trójmiasta pewnie pokonała Rottweilery, które spisały się bardzo słabo i z taką grą będą miały ogromne problemy z wywalczeniem awansu do kolejnej rundy TBL. Różnica klas widoczna była szczególnie w drugiej kwarcie. Po wyrównanym początku Trefl przeszedł do ofensywy, w której prezentował wiele ciekawych rozwiązań. Do przerwy sopocianie mieli 18 punktów przewagi i mało co wskazywało na to, żeby włocławianie wrócili do gry. Na dodatek dobrze spisywała się sopocka defensywa, która pozwoliła gościom na zdobycie 24 punktów do przerwy!

- Odblokowaliśmy się. Pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać. Zgodzę się z tym, że to było naprawdę dobre spotkanie w naszym wykonaniu. To też jest ważne, ale jeśli mam szczery, to wolę wygrywać brzydko, niż pięknie przegrywać. Cieszę się, że w końcu wygraliśmy - zaznacza Stefański.

Trefl w niedzielę zmierzy się ze Stelmetem Zielona Góra. W pierwszej rundzie spotkań sopocianie niespodziewanie pokonali na własnym parkiecie ekipę z Winnego Grodu. Czy teraz żółto-czarni pokuszą się o niespodziankę? - Jedziemy się bić przez całe 40 minut. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Mamy jednak duży szacunek do Stelmetu, który ma bardzo groźnych zawodników w swoim składzie. Wiemy, że jest to trudny teren - dodaje kapitan Trefla.

- Stelmet jest w świetnej dyspozycji. Drużyną bardzo dobrze zarządza Saso Filipovski. Zielonogórzanie grają dobrą koszykówkę - kończy Stefański.

Łukasz Koszarek: Lalić dobrze wpasował się w zespół

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×