24:17 prowadził Anwil Włocławek po pierwszej kwarcie sobotniego meczu z PGE Turowem Zgorzelec. 41:32 wygrywał po pierwszej połowie. I choć przegrywał po trzech odsłonach, a także na sześć minut przed końcem meczu (62:68), to jednak świetnie rozegrał końcówkę pojedynku 22. kolejki Tauron Basket Ligi. Na tyle świetnie, że odniósł dziesiąte zwycięstwo w sezonie.
[ad=rectangle]
- Gospodarze zagrali naprawdę dobre zawody. My przyjechaliśmy tutaj, żeby walczyć o zwycięstwo, ale nie udało nam się wygrać, bo Anwil pokazał się z bardzo dobrej strony i rozegrał bardzo dobre spotkanie - powiedział po zakończeniu meczu Damian Kulig, środkowy PGE Turowa.
Center zgorzelczan uzyskał 15 punktów (6/11 z gry), a także miał sześć zbiórek. Nie wystarczyło to jednak na pokonanie Anwilu, a także środkowego włocławskiego zespołu. Andrea Crosariol rzucił bowiem aż 24 oczka (9/16) i zebrał siedem piłek.
Gdy Kulig zdobył cztery punkty z rzędu na początku czwartej odsłony, PGE Turów prowadził nieznacznie 62:58 i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do zgarnięcia 17. zwycięstwa w sezonie. W kluczowych momentach jednak zgorzelczanie mylili się, w tym także środkowy zespołu, który na kilka sekund przed końcem meczu (przy stanie 84:81 dla Anwilu) popełnił błąd kroków.
- Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz i że wynik będzie na styku do końca. Mieliśmy jednak ten mecz, to zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, ale w końcówce nie zagraliśmy tak, jak powinniśmy - komentował zawodnik PGE Turowa, dodając - Pozwoliliśmy Anwilowi na zbyt łatwe punkty, a powinniśmy utrzymać przewagę. To nie powinno się zdarzyć, ale cóż, teraz nie ma już sensu o tym mówić. Starcie z Anwilem jest za nami, teraz skupiamy się tylko na kolejnym spotkaniu - zakończył gracz.
W środę mistrz Polski zmierzy się w rewanżowym meczu z Levallois Paryż. By awansować do TOP8 EuroCup, musi pokonać rywala różnicą przynajmniej czterech oczek.