- Uważam, że wszystko zaczyna się na treningach. Tam trener bardzo spokojnie przedstawia nam swoją filozofię gry, która staramy się realizować podczas meczów. Uważam, że strategia proponowana przez szkoleniowca jest bardzo dobra i dlatego te wyniki są takie przyzwoite. Nawet jak się nam coś nie udaje, to pozostajemy drużyną i kontynuujemy ciężką pracę na treningach - przyznaje Franklin.
Podopieczni Miliji Bogicevicia w ostatnim czasie prezentują bardzo wysoką formę. Wygrali pięć meczów i na poważnie włączyli się do walki o pierwszą ósemkę. Takim meczem przełomowym dla ekipy z Grodu było starcie w Zgorzelcu. 7 lutego torunianie wygrali 90:86 i rozpoczęli marsz w górę tabeli. W ostatniej kolejce na własnym parkiecie pokonali Śląsk Wrocław 66:63. Torunianin do sukcesu poprowadził William Franklin, który zdobył 17 punktów, miał osiem asyst i sześć zbiórek.
[ad=rectangle]
W sobotę torunian czeka trudne zadanie, ponieważ w Koszalinie w tym sezonie wygrała tylko jedna ekipa - PGE Turów Zgorzelec. Aczkolwiek AZS ostatnio nie jest w najlepszej dyspozycji. Akademicy borykają się na dodatek z pewnymi kłopotami zdrowotnymi.
- Wiemy, że AZS Koszalin jest bardzo dobrą drużyną. Oni dysponują dwoma zawodnikami na każdej pozycji, poza tym jest Qyntel Woods, który wszystkim dyryguje - mówi Amerykanin.
Kluczem do gry według Franklina jest trzymanie się planu, który nakreślił Milija Bogicević. - Mamy do nich wiele szacunku, ale się ich nie boimy. W mojej opinii musimy grać tak samo, jak w ostatnich meczach. Wiadomo, że trzeba nanieść pewne korekty, ale plan pozostaje ten sam - zaznacza zawodnik.