- Nagroda MVP to taki bonus. Cała drużyna na to zapracowała. Gdyby nie oni, to nie dostałbym tej statuetki. Bardzo im za to dziękuję. Cieszę się z tego wyróżnienia, ale najbardziej satysfakcjonuje mnie złoty krążek, który mogę nosić na szyi - podkreśla Grzegorz Kulka, zawodnik Trefla Sopot, który w pięciu spotkaniach finałowego turnieju osiągnął 15,8 punktu i 11 zbiórek.
W finale przeciwko Asseco Gdynia podkoszowy żółto-czarnych uzyskał 15 oczek i 12 zbiórek, będąc jednym z najlepszych zawodników w talii Pawła Blechacza.
[ad=rectangle]
Sopocianie po pierwszej kwarcie przegrywali co prawda 15:16, ale później przez 30 minut stracili tylko 33 punkty. W trzeciej kwarcie gospodarzy stać było jedynie na chwilowe zrywy. Goście kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Ostatecznie Trefl Sopot wygrał 79:49.
- Mieliśmy jasno określony cel przed turniejem - wygrać go i to się nam udało zrobić. Każdego dnia staraliśmy się robić to, co należy, aby podnieść trofeum do góry po ostatnim gwizdku. Bardzo się z tego cieszymy - dodaje Kulka, który cieszy się z faktu, że jego zespołowi udało się zrewanżować gdynianom za porażkę w fazie grupowej.
Sopocianie nie tylko mieli przewagę w strefie podkoszowej (47:36 w zbiórkach), ale przede wszystkim grali bardziej zespołowo. Świetnie grą Trefla kierował Paweł Dzierżak, który miał 9 asyst. Cały zespół Trefla miał ich 19 podczas gdy rywale tylko 4. Gdynianie w całym spotkaniu trafili jednak tylko 19 z 67 rzutów z gry.
- Z Asseco przegraliśmy w fazie grupowej, ale na szczęście wyciągnęliśmy wnioski. Pokazaliśmy to w starciu finałowym - mówi Kulka.
POLECAMY: Leny Kravitz w Gdańsku! Tu kupisz bilety!
Czy jego dobra postawa w turnieju wpłynie na liczbę minut w TBL? - Zagrałem całkiem przyzwoity turniej, a to czy będzie na mnie trener stawiał w TBL, to już nie ode mnie zależy. Muszę się starać na treningach, aby zyskać minuty - ocenia Grzegorz Kulka.