4 kwarty z gwiazdą: Jeremiah Massey

Amerykanin Jeremiah Massey, koszykarz Realu Madryt został bohaterem pierwszego odcinka z serii "4 kwarty z gwiazdą", w której prezentować będziemy sylwetki koszykarzy europejskiego czy też nawet światowego formatu od tej nie tylko, sportowej strony. Specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl zawodnik odpowiedział na pytania odnoszące się do jego dzieciństwa, początków kariery a także do roli, jaką widzi dla siebie w przyszłości.

W tym artykule dowiesz się o:

Europejska koszykówka po raz pierwszy usłyszała o Jeremiah Massey’u w sezonie 2006/2007 kiedy ów skrzydłowy reprezentował barwy greckiego Arisu Saloniki. Przywdziewając trykot właśnie tego klubu w rozgrywkach Euroligi dał się poznać jako bardzo atletyczny, sprawny motorycznie, silny i żywiołowo grający koszykarz na pozycję numer cztery, mimo iż tak naprawdę nie mierzy awizowanych we wszystkich metryczkach 202 cm wzrostu. W swoim pierwszym sezonie w Eurolidze, Massey szczególnie upodobał sobie mecze przeciwko FC Barcelonie. W Salonikach rzucił Katalończykom 22 punkty i zebrał 10 piłek, zaś w rewanżu uzyskał 25 oczek i 7 zbiórek.

Świetnie występy na arenie międzynarodowej (12,3 punktu i 7,4 zbiórki) a także w lidze greckiej (odpowiednio 12,2 i 7,3) zaowocowały przedłużeniem kontraktu na następne dwa lata. Okazało się jednak, że pierwszy sezon był tylko zapowiedzą prawdziwych umiejętności gracza. Jego średnie w Eurolidze podskoczyły do 17 punktów i 8,4 zbiórki na mecz, w czym z pewnością duża zasługach takich występów jak przeciwko Cibonie (28 punktów, 11 zbiórek), Lietuvosowi (28 + 12) czy TAU Ceramice (26 + 7).

Mimo, iż koszykarz świetnie radził sobie przeciwko takim tuzom jak TAU czy Barcelona, włodarze tych drużyn nie zdecydowali się na sprowadzenie Massey’a do swoich zespołów. Taką decyzję podjęli natomiast sternicy Realu Madryt, którzy za cenę 1,5 miliona Euro wykupili Amerykanina z Salonik i póki co, nie mają czego żałować. 26-latek rzuca w rozgrywkach euroligowych średnio 9,1 punktu i zbiera 3,7 piłki, będąc ważnym ogniwem ekipy Joana Plazy. W lidze ACB notuje zaś 8,6 punktu i 4,1 zbiórki.

Zanim Massey trafił do Arisu, przez jeden sezon reprezentował barwy AELu 1964 Larissa. Wcześniej zaś spędził dwa lata na Uniwersytecie Kansas State gdzie zdobywał przeciętnie 17,9 punktu oraz 6,9 zbiórki na mecz. Co ciekawe, w grudniu roku 2007 Amerykanin przyjął macedońskie obywatelstwo. Niektóre portale internetowe natychmiast zaczęły pisać jego imię i nazwisko według zasad tamtejszego języka czyli "Djeremaja Mejsi". Sam koszykarz jest temu przeciwny, podkreślając, że nazywa się…

PRZEDSTAWIENIE:

1. Nazywam się… Jeremiah Massey. Historia z moim imieniem jest taka, że mój ojciec był ministrantem w kościele i razem z moją mamą zastanawiali się koniecznie nad jakimś imieniem biblijnym. Ostatecznie padło na Jeremiah. Niestety nie wiem jak to będzie po polsku (Jeremiasz - przyp.M.F.).

2. Urodziłem się… w Detroit w stanie Michigan. To miasto zajmuje w moim sercu bardzo specjalne miejsce, gdyż jest to kawał historii amerykańskiego basketu.

3. Kiedy byłem dzieckiem zawsze… widziałem się w roli sportowca. Tym bardziej się więc cieszę, że udało mi się osiągnąć upragniony cel.

4. Teraz kiedy jestem starszy… nadal jestem tym samym człowiekiem, co kilka lat temu. I mimo, że nie jestem już dzieckiem, nic w moim życiu się nie zmieniło się na gorsze. Bardzo mi zależy bym mógł być zawsze w zgodzie z samym sobą.

5. Kiedy byłem dzieckiem moim koszykarskim idolem był… oczywiście Michael Jordan i nikogo w tym miejscu pewnie nie zaskoczę. Teraz jestem raczej fanem gry Koby’ego Bryanta. Obaj gracze są bardzo podobni pod względem stylu, który prezentują.

POCZĄTKI:

1. W koszykówkę zacząłem grać… kiedy miałem 10 lat. Była to już poważna, zorganizowana koszykówka. Muszę przyznać, że to znaczyło dla mnie bardzo wiele. Grałem dobrze, co tylko motywowało mnie do dalszej pracy. A że przy okazji cieszyłem się grą, efekty były podwójne.

2. Wybrałem koszykówkę ponieważ… zawsze byłem wysoki jak na swój wiek i tak jak już powiedziałem wcześniej, sprawiało mi to niesamowitą radość.

3. Trenerem, który wpłynął na mnie w największym stopniu był… zdecydowanie nie trener, a trenerka - moja mama. Nie była nigdy wymagającym trenerem, ale po prostu pozwalała mi grać tak jak chciałem i cieszyć się grą. To pomogło mi zostać takim zawodnikiem, jakim jestem właśnie teraz. Dzięki temu w pewnym momencie koszykówka stała się dla mnie zupełnie naturalną częścią życia.

4. Kiedy byłem młodszy nigdy nie chciałem przerwać przygody z koszykówką bo… nie mam zielonego pojęcia co miałbym robić, gdybym nie grał w koszykówkę.

5. Będąc młodym graczem zawsze marzyłem, że pewnego dnia będę grał w… NBA oczywiście! Każde amerykańskie dziecko, które interesuje się koszykówką, marzy o występach w tej lidze. Choć nigdy nie dane mi było zrealizować marzeń, i tak jestem bardzo szczęśliwy z tego jak przebiega moja kariera.

DOŚWIADCZENIE:

1. Najlepszy mecz mojej kariery miał miejsce… podczas ostatniego dnia w koledżu. Nie mogę nazwać tego spotkania moim najlepszym, gdyż nie zdobyłem zbyt wielu punktów, ale z pewnością był to najważniejszy mecz dlatego, że po raz ostatni na żywo kibicowała mi moja mama. Udało nam się wygrać i ona była bardzo szczęśliwa, że mogła tam być ze mną. A i ja byłem szczęśliwy, że obserwowała mnie z trybun.

2. Najgorszy mecz mojego życia miał miejsce… w ubiegłym sezonie. Grałem w barwach Arisu Saloniki i mierzyliśmy się w derbowym meczu z PAOKiem. Niestety nie udało nam się wygrać na własnym parkiecie, choć zdecydowanie powinniśmy zwyciężyć tamten mecz. Widok naszych załamanych kibiców na stałe wrył mi się w pamięć.

3. Największy sukces mojego życia to… to, że jestem w tym miejscu, w którym jestem i robię wszystko to, co kocham, a także to, co dotychczas zrobiłem dla mojej rodziny i przyjaciół.

4. Największa porażka mojego życia to… nie ma takiej.

5. Najlepszy klub, w którym miałem okazję grać to… zdecydowanie Real Madryt. Pamiętam co prawda wszystkie inne drużyny, w których miałem okazję występować, lecz Real to świetny klub z niesamowitą historią i tradycją.

PRZYSZŁOŚĆ

1. Obecnie mam… 26 lat i tak naprawdę nie zastanawiałem się jeszcze jak długo chciałbym grać w koszykówkę.

2. Po zakończeniu kariery koszykarskiej zamierzam… przede wszystkim relaksować się ile tylko się da! I spędzać jak najwięcej czasu z moim synkiem, Jaydenem Jermainem, który ma obecnie 5 lat.

3. Mamy rok 2018. Widzę siebie… albo już jako trener, albo jeszcze jako zawodnik. Tego niestety nie wiem. Wiem natomiast, że chciałbym związać się jakoś z moim poprzednim klubem - Arisem Saloniki.

4. Marzę, że pewnego dnia… nie będę musiał robić nic innego, jak tylko spędzać czas z moimi najbliższymi.

5. Mając 60 lat będę żałował jedynie, że… jestem zbyt stary, żeby móc robić to, co kocham, czyli grać w koszykówkę!

Komentarze (0)