Drużyna Miodraga Rajkovicia w ostatnich tygodniach nie była w najwyższej formie. Mimo to obrońcy tytułu byli zdecydowanym faworytem konfrontacji z MKS-em. Właściwie zgorzelczanie byli zobowiązani do zwycięstwa, gdyż grali we własnej hali. A to był dodatkowy atut po ich stronie.
PGE Turów osiągnął swój cel, lecz wygrana wcale nie przyszła im łatwo. Beniaminek zdołał się postawić. W pewnym momencie zanosiło się na wysoką porażkę dąbrowian, ale zdołali się podnieść i postawić mistrzowi Polski. Zawodnicy Wojciecha Wieczorka dobrze też prezentowali się na początku starcia.
[ad=rectangle]
Nieco ponad pięć minut przed końcem byli tuż za rywalem. Doprowadzili bowiem do stanu 79:80 i wydawało się, że gospodarze są w poważnych tarapatach. Zielono-czarni grali słabo w ataku i ratowali się jedynie zrywami. Wyraźnie spała ich skuteczność i nie mogli też zatrzymać MKS-u. Tyle że w decydującym fragmencie beniaminek wyhamował. Nagle stanął w miejscu i nie potrafił odpowiedzieć na ciosy najlepszej ekipy w kraju.
Nic dziwnego, że PGE Turów wyszedł bez szwanku z tej sytuacji. Zgorzelczanie w tym meczu nie zachwycili. Co prawda ich dorobek jest całkiem imponujący, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Mistrz ma tak wielki potencjał, że powinien się rozprawić z przeciwnikiem znacznie łatwiej. W każdym razie nie powinien drżeć o wygraną do ostatnich minut.
Tymczasem Myles McKay, Ken Brown czy Paweł Zmarlak potrafili zagrać naprawdę solidnie na tle utytułowanego rywala. Mistrzów Polski do zwycięstwa poprowadziło trzech koszykarzy - Damian Kulig, Tony Taylor oraz Mardy Collins. Wymieniony tercet zdobył w sumie 49 punktów. Najlepiej spisał się Polak. Doświadczony zawodnik w poprzedniej kolejce nieco zawiódł, ale ale tym razem był naprawdę skuteczny.
Najsilniejszym punktem dąbrowian był wspomniany wcześniej McKay. 28-letni Amerykanin zdobył aż 24 punkty, ale i tak największym zaskoczeniem była postawa Zmarlaka, który... otarł się o double-double. Do osiągnięcia tego wyczynu zabrakło mu zaledwie jednej zbiórki (14 "oczek" i 9 zebranych piłek).
PGE Turów Zgorzelec - MKS Dąbrowa Górnicza 90:81 (27:20, 25:20, 23:29, 15:12)
PGE Turów: Kulig 19, Taylor 17, Collins 13, Dylewicz 9, Wright 8, Moldoveanu 7, Gospodarek 6, Natiażko 6, Karolak 3, Czyż 2.
MKS: McKay 24, Brown 15, Zmarlak 14, Piechowicz 11, Pepper 5, Weaver 4, Metelski 4, Dziemba 3, Małecki 1, Szymański 0.
Co się dzieje z Czyżem? Czy ten chłopak już pokazał wszystko co potrafi?
Oczywiście z taką dyspozycją jak dotychczas.