Co się dzieje z Joshem Millerem i Craigiem Williamsem?

O ile podkoszowy przez kilka tygodni leczył uraz i może być wybitny z rytmu, o tyle do mierzącego 170 cm rozgrywającego można mieć od początku sezonu sporo zastrzeżeń.

Powrót Josha Millera już przed sezonem był dla większości kibiców dużym zaskoczeniem. Filigranowy rozgrywający był przez dwa sezony poza grą i jego zakontraktowanie na Podkarpaciu mogło budzić spore obawy. Popularny "Cookie" wciąż jest ulubieńcem publiczności, ale z zawodnika, którego do Polski ściągnął w 2012 roku trener Dariusz Szczubiał pozostało już niewiele. Amerykanin na problemy z właściwym podejściem do meczów, gubi koncentrację i coraz częściej gra zbyt indywidualnie.
[ad=rectangle]
Craig Williams przed sezonem nie był przez większość obserwatorów traktowany poważnie. Najlepszy zawodnik zaplecza cypryjskiej ekstraklasy pokazał jednak, że jest solidnym podkoszowym i przez większość sezonu grał na dobrym i co najważniejsze równym poziomie. Problemy zaczęły się od porażki z Wikaną Startem i skręcenia stawu skokowego przez mierzącego 206 cm koszykarza. Po powrocie do gry Williams wyraźnie nie może złapać swojego rytmu, a w starciu przeciwko Treflowi Sopot dostosował się do swojego rodaka i przeszedł obok spotkania. Obaj sprawiali wrażenie mało zaangażowanych, co mocno poirytowało trenera Zbigniewa Pyszniaka.

- Zgadzam się z tym, że oni są ostatnio jacyś nieobecni. Pytałem się ich i przed meczem, i w przerwie, i po spotkaniu o to wszystko. Chciałem wstrząsnąć nimi, pobudzić ich do walki. Zapytałem wprost, czy chcą grać, czy nie. Jeśli bym wiedział, że tak będzie w ogóle bym ich nie wpuszczał na boisko, a dał szansę komuś, komu się chce - mówi stanowczo opiekun Jeziora.

Podejście graczy, którzy powinni być liderami i ciągnąć zespół do przodu musi martwić i nie wróży nic dobrego w ostatniej części sezonu. Duże pretensje Zbigniew Pyszniak ma zwłaszcza do Millera, który już w grudniu był na cenzurowanym.

Czy Miller i Williams znajdą w sobie motywację na ostatnie mecze w sezonie?
Czy Miller i Williams znajdą w sobie motywację na ostatnie mecze w sezonie?

- Jak się z nimi rozmawia, to kiwają głowami i mówią ok. Potem przychodzi co do czego i się obrażają nawet jak mucha przeleci. Wyglądało to tak, jakby przeszli obok meczu. Obrażeni jacyś, ale na kogo i na co? Trzeba będzie z nimi porozmawiać, bo tak być dalej nie może - deklaruje trener Pyszniak.

Ciężko przypuszczać, że Jezioro Tarnobrzeg będzie w stanie z kimkolwiek podjąć walkę, jeśli Amerykanie znacznie nie poprawią nie tylko swojej gry, ale przede wszystkim podejścia do meczów. - Dziwi mnie to wszystko tym bardziej, że wszystko jest płacone na czas. Wszelkie sprawy są uregulowane na czysto. Tak jak jest w tym sezonie, to bardzo dawno nie było. Naprawdę nie potrafię takiego zachowania zrozumieć - przyznaje Zbigniew Pyszniak.

Komentarze (0)