Andrew Wiggins i Jabari Parker - przed sezonem mówiło się tylko o nich. Który będzie debiutantem roku? Który zdobędzie więcej punktów? Wiggins czy Parker, Parker czy Wiggins? Parker z powodu kontuzji zagrał tylko 25 meczów, z kolei Wiggins gra swoje, ale nie zachwyca. Jest co prawda liderem Minnesoty Timberwolves, lecz to zespół, który od początku rozgrywek nie gra o nic - jest najgorszą ekipą na Zachodzie, bez żadnych szans na awans do play off. Ot, takie granie dla statystyk.
[ad=rectangle]
Na szczęście są też inni rookies, którzy imponują swoją grą. Niedawno błysnął Elfrid Payton, ale od kilku tygodni wszyscy zachwycają się Nikolą Miroticiem. Mierzący 208cm Hiszpan urodzony w Czarnogórze gra jak z nut i przykuwa uwagę wszystkich fanów koszykówki. Charakterystyczną brodą, ale przede wszystkim kapitalną grą dla Chicago Bulls, gdzie niespodziewanie stał się pierwszoplanową postacią. W poniedziałek zdobył 28 punktów i wprowadził Byki do play off, choć w całym sezonie zaczął tylko trzy mecze w wyjściowym składzie.
Urodzony w 1991 roku w Titogradzie (obecnie Podgorica, stolica Czarnogóry) od dziecka nie rozstawał się z piłką do koszykówki. Już w wieku 14 lat jego wielki talent dostrzegli skauci Realu Madryt, którzy zaryzykowali i podpisali z nim kontrakt. Opłaciło się, choć wówczas nie mogli tego jeszcze przewidzieć. Talentów różnej maści na Bałkanach jest mnóstwo, problem w tym jak wyłowić tę perełkę. Tym razem udało się idealnie.
Mirotić nie jest przykładem szybkiej kariery jak choćby w przypadku Ricky'ego Rubio, cudownego dziecka hiszpańskiej koszykówki, który mając 16-17 lat już imponował niesamowitymi triple-double. Rozpoczynał w juniorskich ekipach Realu, zbierając pierwsze szlify w... czwartej lidze. Doświadczenie zbierał także na zapleczu ACB, w zespole Palencia. Dojrzał, okrzepł i mógł w końcu zadebiutować w pierwszej ekipie Królewskich. Przełomowy okazał się sezon 2010/2011, kiedy błysnął na parkietach Euroligi i dał się poznać jako uniwersalny gracz i świetny strzelec.
- Tu jest mój dom i tutaj chce spełniać swoje marzenia oraz rozwijać się jako koszykarz. Chcę zostać w Realu Madryt tak długo jak to będzie możliwe. To dopiero początek - mówił w 2011 roku Mirotić tuż po podpisaniu nowego, 5-letniego kontraktu z Realem Madryt.
Od tego momentu jego kariera nabrała tempa. Z Realem sięgnął po mistrzostwo kraju w 2013 roku, dwa razy wygrywał Puchar Króla i Superpuchar Hiszpanii, z kolei w 2010 i 2011 był liderem Hiszpanów, którzy zdobywali medale na mistrzostwach Europy do lat 20. Zdobył MVP ligi hiszpańskiej, dwukrotnie był wybrany wschodzącą gwiazdą Euroligi. W europejskiej koszykówce stał się gwiazdą najwyższego formatu, oczywiste stało się, że kolejnym przystankiem będzie NBA.
Do draftu przystąpił w 2011 roku, ale zadebiutował dopiero w sezonie 2014/2015. Chicago Bulls zainwestowali 16,6 miliona dolarów za trzy lata gry, lecz te pieniądze szybko zaczęły się spłacać. Kontuzje Derricka Rose'a, Jimmy'ego Butlera i słabsza niż przypuszczano postawa Byków, okazała się idealną okazją dla Miroticia, który nie bał się wziąć na swoje barki ciężaru odpowiedzialności.
W styczniu zdobywał średnio 6,4 punktu, w lutym ledwo 5,8. Prawdziwa eksplozja zaczęła się w marcu, w którym Mirotić zdobywa przeciętnie 21 punktów! Na parkiecie spędza średnio ponad 31 minut i spisuje się jakby był weteranem z kilkuletnim stażem. Przodem czy tyłem do kosza - bez różnicy. Potrafi penetrować strefę podkoszową i zakończyć akcję efektownym wsadem, aby chwilę potem zakręcić obrońcą na obwodzie i trafić z dalekiego dystansu. Świetnie rzuca wolne (ponad 83 proc. w marcu) i już siedem razy w bieżącym miesiącu przekroczył barierę 20 punktów. Wszystko to z pozycji rezerwowego, bo w starting five Tom Thibodeau stawia na duet Noah-Gasol. Ciekawe jak długo.
- Człowieku, on naprawdę potrafi grać. Mówiąc wprost on nas ciągnie do przodu w tym miesiącu - taka jest prawda. Jest pewny siebie i jestem przekonany, że będzie jeszcze lepszy. Zawsze zostaje w hali i trenuje z dużą intensywnością, a efekty już widać - chwali Miroticia Butler, który miał być liderem Bulls w tym sezonie.
Debiutantem roku jednak nie będzie. W skali całego sezonu gra "tylko" 19,7 minuty i zdobywa 9,7 punktu. Nabijacz punktów Wiggins czy Langston Galloway z kompromitujących się w tym roku New York Knicks są wyżej notowani. To nic jednak, że za kilka tygodni Mirotić będzie trafiał ważne rzuty w play off dla Byków, a pozostali rookies będą już na wakacjach z drinkami na plaży. Za kilka lat pewnie zrobi karierę na miarę braci Gasol, a może nawet Dirka Nowitzkiego. Poznali się na nim szybko w Realu Madryt i jeszcze szybciej w NBA - czy Mirotić wykorzysta tę szansę?