Chwycił Byki za rogi - Nikola Mirotić

East News / Na zdjęciu: Nikola Mirotić jeszcze w barwach Bulls
East News / Na zdjęciu: Nikola Mirotić jeszcze w barwach Bulls

Najlepszym debiutantem w NBA będzie [tag=40192]Andrew Wiggins[/tag], lecz od kilku tygodni mówi się tylko o nim. Urodzony w Czarnogórze, reprezentujący Hiszpanię [tag=23446]Nikola Mirotić[/tag] robi prawdziwą furorę.

W tym artykule dowiesz się o:

Andrew Wiggins i Jabari Parker - przed sezonem mówiło się tylko o nich. Który będzie debiutantem roku? Który zdobędzie więcej punktów? Wiggins czy Parker, Parker czy Wiggins? Parker z powodu kontuzji zagrał tylko 25 meczów, z kolei Wiggins gra swoje, ale nie zachwyca. Jest co prawda liderem Minnesoty Timberwolves, lecz to zespół, który od początku rozgrywek nie gra o nic - jest najgorszą ekipą na Zachodzie, bez żadnych szans na awans do play off. Ot, takie granie dla statystyk.
[ad=rectangle]
Na szczęście są też inni rookies, którzy imponują swoją grą. Niedawno błysnął Elfrid Payton, ale od kilku tygodni wszyscy zachwycają się Nikolą Miroticiem. Mierzący 208cm Hiszpan urodzony w Czarnogórze gra jak z nut i przykuwa uwagę wszystkich fanów koszykówki. Charakterystyczną brodą, ale przede wszystkim kapitalną grą dla Chicago Bulls, gdzie niespodziewanie stał się pierwszoplanową postacią. W poniedziałek zdobył 28 punktów i wprowadził Byki do play off, choć w całym sezonie zaczął tylko trzy mecze w wyjściowym składzie.

Urodzony w 1991 roku w Titogradzie (obecnie Podgorica, stolica Czarnogóry) od dziecka nie rozstawał się z piłką do koszykówki. Już w wieku 14 lat jego wielki talent dostrzegli skauci Realu Madryt, którzy zaryzykowali i podpisali z nim kontrakt. Opłaciło się, choć wówczas nie mogli tego jeszcze przewidzieć. Talentów różnej maści na Bałkanach jest mnóstwo, problem w tym jak wyłowić tę perełkę. Tym razem udało się idealnie.

Ostatnie tygodnie to popis gry Nikoli Miroticia
Ostatnie tygodnie to popis gry Nikoli Miroticia

Mirotić nie jest przykładem szybkiej kariery jak choćby w przypadku Ricky'ego Rubio, cudownego dziecka hiszpańskiej koszykówki, który mając 16-17 lat już imponował niesamowitymi triple-double. Rozpoczynał w juniorskich ekipach Realu, zbierając pierwsze szlify w... czwartej lidze. Doświadczenie zbierał także na zapleczu ACB, w zespole Palencia. Dojrzał, okrzepł i mógł w końcu zadebiutować w pierwszej ekipie Królewskich. Przełomowy okazał się sezon 2010/2011, kiedy błysnął na parkietach Euroligi i dał się poznać jako uniwersalny gracz i świetny strzelec.

- Tu jest mój dom i tutaj chce spełniać swoje marzenia oraz rozwijać się jako koszykarz. Chcę zostać w Realu Madryt tak długo jak to będzie możliwe. To dopiero początek - mówił w 2011 roku Mirotić tuż po podpisaniu nowego, 5-letniego kontraktu z Realem Madryt.

Od tego momentu jego kariera nabrała tempa. Z Realem sięgnął po mistrzostwo kraju w 2013 roku, dwa razy wygrywał Puchar Króla i Superpuchar Hiszpanii, z kolei w 2010 i 2011 był liderem Hiszpanów, którzy zdobywali medale na mistrzostwach Europy do lat 20. Zdobył MVP ligi hiszpańskiej, dwukrotnie był wybrany wschodzącą gwiazdą Euroligi. W europejskiej koszykówce stał się gwiazdą najwyższego formatu, oczywiste stało się, że kolejnym przystankiem będzie NBA.

Do draftu przystąpił w 2011 roku, ale zadebiutował dopiero w sezonie 2014/2015. Chicago Bulls zainwestowali 16,6 miliona dolarów za trzy lata gry, lecz te pieniądze szybko zaczęły się spłacać. Kontuzje Derricka Rose'a, Jimmy'ego Butlera i słabsza niż przypuszczano postawa Byków, okazała się idealną okazją dla Miroticia, który nie bał się wziąć na swoje barki ciężaru odpowiedzialności.

W styczniu zdobywał średnio 6,4 punktu, w lutym ledwo 5,8. Prawdziwa eksplozja zaczęła się w marcu, w którym Mirotić zdobywa przeciętnie 21 punktów! Na parkiecie spędza średnio ponad 31 minut i spisuje się jakby był weteranem z kilkuletnim stażem. Przodem czy tyłem do kosza - bez różnicy. Potrafi penetrować strefę podkoszową i zakończyć akcję efektownym wsadem, aby chwilę potem zakręcić obrońcą na obwodzie i trafić z dalekiego dystansu. Świetnie rzuca wolne (ponad 83 proc. w marcu) i już siedem razy w bieżącym miesiącu przekroczył barierę 20 punktów. Wszystko to z pozycji rezerwowego, bo w starting five Tom Thibodeau stawia na duet Noah-Gasol. Ciekawe jak długo.

- Człowieku, on naprawdę potrafi grać. Mówiąc wprost on nas ciągnie do przodu w tym miesiącu - taka jest prawda. Jest pewny siebie i jestem przekonany, że będzie jeszcze lepszy. Zawsze zostaje w hali i trenuje z dużą intensywnością, a efekty już widać - chwali Miroticia Butler, który miał być liderem Bulls w tym sezonie.

Debiutantem roku jednak nie będzie. W skali całego sezonu gra "tylko" 19,7 minuty i zdobywa 9,7 punktu. Nabijacz punktów Wiggins czy Langston Galloway z kompromitujących się w tym roku New York Knicks są wyżej notowani. To nic jednak, że za kilka tygodni Mirotić będzie trafiał ważne rzuty w play off dla Byków, a pozostali rookies będą już na wakacjach z drinkami na plaży. Za kilka lat pewnie zrobi karierę na miarę braci Gasol, a może nawet Dirka Nowitzkiego. Poznali się na nim szybko w Realu Madryt i jeszcze szybciej w NBA - czy Mirotić wykorzysta tę szansę?

Źródło artykułu: