Damian Jeszke: Mamy mały kryzys

Radomska Rosa przegrała drugi mecz z rzędu z bezpośrednim rywalem w walce o miejsce w czołowej "czwórce". - Nie możemy się przełamać w drugiej połowie - nie ukrywa młody skrzydłowy.

Po przegranej ze Śląskiem Wrocław w ubiegły piątek, tym razem Rosa poległa przed własną publicznością w starciu z AZS-em Koszalin. O ile w pierwszych dwóch kwartach gospodarze dzielnie walczyli z naszpikowanym gwiazdami rywalem, o tyle później uwidoczniła się przewaga przyjezdnych. - Mamy jakiś mały kryzys w tych meczach, nie możemy się przełamać w drugiej połowie. Pierwszą gramy na w miarę dobrym poziomie, udaje nam się realizować założenia, jakie mamy przed meczem. Nie wiem, co się później dzieje, nie potrafimy zatrzymać rywali - przyznał po ostatniej syrenie Damian Jeszke.
[ad=rectangle]
Podopieczni Wojciecha Kamińskiego muszą teraz wyciągnąć odpowiednie wnioski i poprawić elementy, które szwankują w ich grze. - Trzeba obejrzeć wideo, zobaczyć na spokojnie, jakie błędy popełniliśmy, i pojechać do Gdyni po zwycięstwo - zapowiedział skrzydłowy. W najbliższej kolejce, a dokładnie w niedzielny wieczór, radomianie zmierzą się z Asseco.

Co, zdaniem 20-latka, funkcjonuje najgorzej i jest przyczyną tych dwóch porażek? - Ostatnio nam nie "siedzi" rzut z dystansu, mamy problem, żeby ustawić zagrywkę. Na początku udało nam się wykorzystywać Johna Turka, który zdobył 10 punktów z rzędu, ale wiadomo - jeden zawodnik nie wygra meczu. Musimy na treningach spróbować jakichś nowych rzeczy - zaznaczył.

Zarówno we Wrocławiu, jak i przed własną publicznością przeciwko Akademikom, Rosa musiała sobie radzić bez Urosa Mirkovicia. - Jest to odczuwalne, ponieważ Łukasz Majewski musi przesunąć się na pozycję numer cztery, a jego nominalna pozycja to "trójka". Ciężej na pewno walczy mu się z podkoszowymi zawodnikami - zwrócił uwagę Jeszke. - Tym razem jego przeciwnikiem był Szymon Szewczyk, który już od wielu lat występuje na tej pozycji, jest doświadczonym graczem. Mamy nadzieję, że Uros szybko wróci i pomoże nam w kolejnych spotkaniach - dodał.

Koszalinianie, mimo iż nie zagrali oszałamiających zawodów, wywieźli z hali MOSiR-u bardzo cenne zwycięstwo. - AZS świetnie wykorzystywał nasze błędy w obronie, a było ich sporo. Na drugą połowę nie wyszliśmy na tyle skoncentrowani, by zatrzymać rywali - nie ukrywał młody koszykarz.

W piątkowy wieczór Jeszke bronił przeciwko Woodsowi
W piątkowy wieczór Jeszke bronił przeciwko Woodsowi

- Ten zespół ma wielu doświadczonych zawodników, którzy już kilka ładnych lat grają w koszykówkę. Myślę, że to był główny powód. Nasza skuteczność "za trzy" nie była taka, jak powinna być. Mieliśmy wiele otwartych rzutów, a wykorzystaliśmy bardzo mało z nich - podkreślił skrzydłowy.

W piątkowy wieczór Jeszke miał za zadanie kryć jedną z gwiazd Tauron Basket Ligi, Qyntela Woodsa. - Starałem się nie patrzeć na to, kogo bronię. Grałem przeciwko niemu drugi mecz, w Koszalinie chciałem go zatrzymać. Qyntel Woods grał na słabej skuteczności, miał tylko 4/12 z gry. Myślę, że pomimo że miał 16 punktów, częściowo udało się go zatrzymać. Jestem z siebie zadowolony - odpowiedział, zapytany na konferencji prasowej o ocenę swoich poczynań defensywnych przeciwko Amerykaninowi.

Źródło artykułu: