NBA: Gortat znowu błysnął, ale Wizards zgaszeni

Zdjęcie okładkowe artykułu: East News /  /
East News / /
zdjęcie autora artykułu

Marcin Gortat był jednym z najlepszych zawodników Wizards. Polak zdobył aż 16 punktów przy wysokiej skuteczności, ale jego drużyna po emocjonującym starciu przegrała u siebie z Indiana Pacers.

Drużyna Randy'ego Wittmana ostatnio jest w słabszej dyspozycji. "Czarodzieje" doznali właśnie czwartej porażki z rzędu. Po raz pierwszy jednak na własnym parkiecie. Zespół ze stolicy był blisko zwycięstwa. Niespełna dwanaście sekund przed końcem do wyrównania doprowadził John Wall, który rozegrał świetne spotkanie i zdobył w sumie 36 punktów. [ad=rectangle] Wcześniej z dobrej strony pokazał się Marcin Gortat. Polak generalnie miał niezły występ, więc był też obecny na boisku w decydującym fragmencie. Blisko 25 sekund przed ostatnią syreną nasz reprezentant najpierw zablokował George'a Hilla, a następnie zaliczył zbiórkę, co później doprowadziło do tego, iż Wizards mieli dwa wolne. Rasual Butler oba wykorzystał i Wizards zbliżyli się na odległość punktu.

Gortat w całym spotkaniu zdobył 16 punktów na wysokiej skuteczności. Trafił siedem z dziesięciu rzutów z gry i dołożył dwa celne rzuty wolne. Poza tym miał siedem zbiórek, z czego sześć w obronie. Z nim na parkiecie ekipa z Waszyngtonu wyglądała naprawdę nieźle, toteż porażki nie można w żadnym wypadku zrzucić na jego barki. Tym bardziej, iż podopieczni Wittmana mieli jeszcze szansę przechylić szalę na swoją korzyść, ale sekundę przed końcem Butler spudłował za trzy.

Zawiedli Paul Pierce i Nene. Dwaj podstawowi koszykarze mieli ogromne problemy ze skutecznością i Wizards z nimi nie wyglądali dobrze. Problemy mieli też zmiennicy, głównie Martell Webster i Ramon Sessions.

Pacers do zwycięstwa poprowadził wspomniany wcześniej Hill. Nie dość, że był najskuteczniejszym graczem w swoim zespole (29 punktów oraz 9 asyst, 7 zbiórek), to jeszcze trafił rzut na wagę triumfu.

W ciekawie zapowiadającym się meczu Spurs wprost zdemolowali Thunder. Tym razem OKC nie pomógł nawet Russell Westbrook. Lider Grzmotu ponownie był bardzo aktywny, ale daleko mu było do triple-double. Daleko mu też było do wysokiej skuteczności. Poza tym z nim na parkiecie goście nie mieli nic do powiedzenia. Westbrook uzbierał co prawda 16 punktów, 7 asyst i 4 zbiórki, ale miał również 4 straty.

Drużyna prowadzona przez Gregga Popovicha grała fantastycznie w ataku. W całym spotkaniu trafiła aż 58 procent rzutów z gry i blisko 62 procent... za trzy! To są fantastyczne statystyki. Aż siedmiu zawodników w szeregach teksańskiej ekipy uzbierało przynajmniej 10 punktów. Najlepiej wypadł Tony Parker, który zdobył 21 punktów i dołożył po 6 zbiórek i asyst.

O zwycięstwie gospodarzy przesądziła pierwsza połowa. W dwóch kwartach Spurs grali rewelacyjnie w ofensywie, a z czasem Thunder nie byli im w stanie dotrzymać kroku. Brakowało opcji w ataku i takiej skuteczności. To nie mogło się skończyć inaczej. Gospodarze po 24 minutach gry mieli na swoim koncie już 71 "oczek", zaś gracze Scotta Brooksa "tylko" 50. W drugiej części spotkania udało się jednak mistrzom NBA powiększyć przewagę i zdemolować przeciwnika.

Do dogrywki doszło w Minnesocie. Leśne Wilki w czwartej kwarcie wzięły się do odrabiania strat, które poniosły jeszcze w pierwszej odsłonie. Pościg przyniósł rezultaty, bo po celnym rzucie za trzy Chase'a Budingera niespełna siedem minut przed ostatnią syreną, udało im się doprowadzić do wyrównania. Odpowiedź gości była nieudana.

Gospodarze mieli zatem jeszcze szansę, aby przechylić szalę na swoją stronę. Ale w doliczonym czasie gry lepiej prezentowali się Lakers. W decydującym fragmencie świetnie spisał się Jordan Clarkson, który zachował zimną krew. Nie mylił się na linii rzutów wolnych i w dodatku jeszcze trafił z gry. To dzięki niemu ostatecznie zespół z Miasta Aniołów sięgnął po zwycięstwo.

Clarkson zdobył 20 punktów, a 19 "oczek" dołożył Jeremy Lin. W zespole Flipa Saundersa najlepiej wypadli wspomniany Budinger oraz Andrew Wiggins, który spędził na placu gry blisko 49 minut! W tym czasie zdobył 27 punktów.

Washington Wizards - Indiana Pacers 101:103 (20:14, 24:28, 32:28, 25:33) (Wall 34, Gortat 16, Nene 10, Butler 10 - Hill 29, Miles 16, Hill 13, Rudez 11, Watson 11, West 10)

Charlotte Hornets - Brooklyn Nets 88:91 (26:23, 20:19, 18:26, 24:23) (Jefferson 23, Henderson 23, Walker 11 - Lopez 34, Anderson 13, Young 11, Williams 10)

New York Knicks - Los Angeles Clippers 80:111 (17;28, 16:35, 21:27, 26:21) (Early 18, Thomas 14, Ledo 12, Galloway 11 - Rivers 21, Redick 17, Griffin 14, Jordan 14, Barnes 11, Paul 11)

Orlando Magic - Atlanta Hawks 83:95 (31:23, 21:24, 19:21, 12:27) (Payton 19, Oladipo 16, Vucević 16, Harris 14, Nicholson 11 - Millsap 25, Teague 16, Korver 13, Carroll 11, Schroder 11, Horford 10)

Toronto Raptors - Chicago Bulls 103:116 (29:20, 25:30, 28:27, 21:39) (Vasquez 22, DeRozan 20, Williams 18, Ross 16 - Butler 23, Gasol 18, Snell 17, Brooks 16, Mirotić 15)

Boston Celtics - Miami Heat 86:93 (20:27, 20:30, 22:25, 24:11)

(Crowder 16, Bradley 12, Pressey 11, Zeller 10 - Dragić 22, Deng 15, Walker 12, Haslem 12, Johnson 12)

Memphis Grizzlies - Cleveland Cavaliers 89:111 (19:22, 23:33, 24:36, 23:20) (Gasol 18, Udrih 15, Green 11, Conley 10 - Irving 24, Love 22, James 20, Mozgow 14, Smith 13)

Minnesota Timberwolves - Los Angeles Lakers 99:101 (15:24, 28:25, 23:24, 24:17, d. 9:11) (Wiggins 27, Budinger 22, LaVine 18, Dieng 10 - Clarkson 20, Lin 19, Davis 14, Black 11, Kelly 11)

New Orleans Pelicans - Houston Rockets 93:95 (34:19, 18:30, 18:29, 23:17) (Evans 28, Davis 24, Pondexter 10 - Harden 25, Ariza 22, Motiejunas 21)

Denver Nuggets - Philadelphia 76ers 85:99 (21:22, 25:27, 30:23, 9:27) (Lawson 19, Chandler 16, Nelson 12 - Covington 25, Canaan 15, Noel 14)

Utah Jazz - Portland Trail Blazers 89:92 (21:12, 18:25, 26:18, 24:37) (Favors 26, Burke 22, Gobert 12, Ingles 10 - Lillard 23, Aldridge 19, Wright 15)

San Antonio Spurs - Oklahoma City Thunder 130:91 (32:28, 39:22, 29:24, 30:17) (Parker 21, Diaw 19, Duncan 16, Leonard 14, Mills 11, Ayres 10, Green 10 - Westbrook 16, Kanter 16, Waiters 14)

Phoenix Suns - Sacramento Kings 99:108 (26:31, 27:27, 17:25, 29:25) (Markieff Morris 24, Marcus Morris 19, Bledsoe 19, Warren 15 - Cousins 24, Gay 14, McCallum 14, Stauskas 13, Williams 12, McLemore 12, Casspi 10)

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
avatar
Mik
26.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Okc przegrało a Phoenix i Pelicans tego nie wykorzystali - temat ósemki rozstrzygnięty??  
avatar
wąż
26.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
[b]Troutmana gliny złapały kierował na podwójnym gazie [/b]:(((((((((((  
avatar
Romano
26.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
O formę Spurs w play off jestem spokojny. Toronto jakoś wybitnie leży Byczkom w tym sezonie bo Chicago wygrało wszystkie 4 mecze. Za około 10 dni ma wrócić Rose tylko w jakiej formie oto jest Czytaj całość
avatar
Bubas
26.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Teksańska masakra. Jak tak ma być w PO to nie mam pytań. Go Spurs!