Marcin Gortat spędził na parkiecie 29 minut, lecz nie był to udany występ naszego rodaka. Mimo, że w marcu znakiem firmowym łodzianina była wysoka skuteczność, tym razem właśnie ten element był piętą achillesową centra Wizards. Gortat trafił tylko trzy z dziesięciu prób z gry i zgromadził w sumie sześć punktów. Do swojego dorobku dopisał również 10 zbiórek, dwa bloki i przechwyt. Polak przekroczył granicę 5000 zdobytych punktów w swojej karierze.
[ad=rectangle]
Rakiety zawdzięczają zwycięstwo udanej pierwszej połowie. W niej osiągnęli nawet 16-punktowe prowadzenie (43:27), którego nie oddali już do końcowej syreny. Świetnie rozpoczął Josh Smith, który w premierowej kwarcie zdobył 12 punktów. W drugiej kwarcie jego rolę przejął Corey Brewer, który dołożył 15 oczek.
Liderem był jak zwykle James Harden, który nie imponował skutecznością, lecz i tak zgromadził 24 oczka. W samej końcówce zablokował rzut z dystansu jednego z gracza Wizards, co ostatecznie przypieczętowało triumf ekipy z Teksasu. Chwilę wcześniej dwie kluczowe trójki trafili Pablo Prigioni oraz Brewer.
Wśród pokonanych wyróżnił się John Wall, autor 25 punktów, 12 asyst i ośmiu zbiórek. Na plus należy zapisać również występ rezerwowego Otto Porter, który podobnie jak Bradley Beal zgromadził 15 oczek.
Mimo porażki Czarodzieje są o krok od awansu do play off. Korzystny układ pozostałych niedzielnych meczów może sprawić, że zespół Gortata będzie mógł cieszyć się z promocji do rozgrywek posezonowych.
Washington Wizards - Houston Rockets 91:99 (20:28, 26:31, 21:17, 24:23)
(Wall 25, Beal 15, Porter 15 - Harden 24, Brewer 15, Smith 14)