Gracz kontuzji stawu skokowego nabawił się w meczu ze Stelmetem Zielona Góra. Kyle Shiloh mimo urazu dokończył tamte zawody. Amerykanin w ciągu 36 minut spędzonych na parkiecie zdobył 12 punktów. W tygodniu poprzedzającym mecz z Anwilem Włocławek zawodnik odbył kilka treningów z zespołem, ale spotkanie ostatecznie oglądał z perspektywy ławki rezerwowych.
[ad=rectangle]
- To było drobne skręcenie stawu skokowego. Niby nic wielkiego, ale cały czas ból mi doskwierał i uznaliśmy wspólnie, że nie ma sensu ryzykować. Przed nami najważniejsza część sezonu - przyznaje amerykański strzelec, który średnio dostarcza w tym sezonie 15 punktów.
Pod nieobecność Amerykanina sprawy w swoje ręce wziął Karol Gruszecki, który zdobył aż 32 punkty. Dzielnie wspierał go Drago Pasalić - autor 27 oczek. - Koledzy świetnie się spisali, ani przez chwilę nasze zwycięstwo nie było zagrożone - zaznacza Shiloh.
W następnej kolejce słupszczanie udają się do Tarnobrzega na spotkanie z Jeziorem. - W tym meczu na pewno wystąpię. To było jedynie drobne skręcenie, więc długo nie będę musiał pauzować - cieszy się zawodnik.