Miodrag Rajković: Przegapiliśmy swoją szansę na zwycięstwo
Śląsk wrócił do gry bardzo szybko. Zawodnicy z Wrocławia potrzebowali zaledwie 76 sekund, by zdobyć 10 punktów na otwarcie trzeciej kwarty i tym samym zbliżyli się na dystans zaledwie czterech oczek do rywali. Problem w tym, że na serię gospodarzy mistrz odpowiedział tym samym - wygrywał 64:53, a następnie 74:62 i 80:69. Wydawało się, że Śląsk stracił swój impet...
- W trzeciej kwarcie pozwoliliśmy gospodarzom złapać wiarę, ale jeszcze udało nam się kontrolować przebieg meczu i wynik. Im bliżej było jednak końca, tym grało nam się coraz ciężej. Przestaliśmy kontrolować zbiórki; popełniliśmy chyba sześć lub siedem błędów przy zastawieniu tablicy, dzięki czemu rywale ponawiali akcje i zdobywali punkty. Karali nas za naszą bierność - dodał Rajković.
Przez siedem minut czwartej kwarty Śląsk nieubłaganie zbliżał się do mistrza, ale pierwsze prowadzenie objął dopiero po celnej trójce Vuka Radivojevicia na 3 minuty i 17 sekund przed końcem spotkania (93:92). I choć PGE Turów zdołał jeszcze wyjść na prowadzenie 99:98, a nawet miał piłkę na zwycięstwo, pod koniec starcia szczęście uśmiechnęło się do tych, którzy przeszli drogę z piekła do nieba.
- Śląsk pokarał nas za nasze błędy. Mieliśmy szansę wygrać ten mecz, ale proste błędy nam przeszkodziły. Nie trafialiśmy wolnych, nie zbieraliśmy piłek. Cóż, wygrał ten zespół, który bardziej chciał wygrać. Mimo to gratuluję moim koszykarzom walki i... gramy dalej - podsumował trener PGE Turowa.