Trefl Sopot zmierza do play-offów. "Jeszcze sporo pracy przed nami"

Trefl Sopot w ostatnią sobotę zrobił duży krok w kierunku play-offów. Jednak już za kilka dni sopocian czeka kolejny test - mecz wyjazdowy z Polskim Cukrem Toruń.

Niesamowicie wyrównana walka toczona była w sobotnie popołudnie w Hali Stulecia. Ekipy Trefla Sopot i Polfarmexu Kutno stworzyły świetne zawody, które mogły się podobać zgromadzonej publiczności.

- Zagraliśmy całkiem dobre zawody. Myślę, że kibicom ten mecz mógł się podobać, bo to były bardzo energiczne zawody. Trybuny żyły, słyszeliśmy doping kibiców. Bardzo fajna atmosfera panowała i to się nam też udzieliło na początku czwartej kwarty, kiedy mieliśmy osiem punktów straty. Odrobiliśmy jednak te straty i wyszliśmy na prowadzenie, którego nie oddaliśmy do samego końca - podkreśla Michał Michalak, rzucający Trefla Sopot, który w tym meczu zdobył 12 punktów.

[ad=rectangle]

W pewnym momencie sopocianie przegrywali już 59:67, ale zdołali się pozbierać i ostatecznie to oni z parkietu schodzili jako zwycięzcy. - Trafiliśmy kilka trójek z rzędu, zaczęliśmy grać lepiej w ofensywie, było widać zespołowość. Dzieliliśmy się piłką, co było kluczowe - uważa Michalak.

Zawodnika Trefla pytamy o to, jaki wpływ na losy spotkania miała kontuzja Kwamaina Mitchella (przy stanie 76:77). Michalak odpowiada dość niekonwencjonalnie.

- Szczerze? Zorientowałem się, że nie ma go na boisku dopiero pod koniec meczu, kiedy Kamil Łączyński mi o tym powiedział. Myślę, że brak Mitchella odbił się na grze Polfarmexu, ale taki jest sport. Takie rzeczy się dzieją - zaznacza gracz Trefla.

W najbliższą sobotę sopocianie na wyjeździe grają z Polskim Cukrem Toruń. Gdyby udało im się zwyciężyć, to odskoczyliby torunianom na dwa punkty w ligowej tabeli.

- Jeszcze dużo rzeczy jest do zrobienia. Każde spotkanie będzie istotne, więc nic jeszcze nie osiągnęliśmy. Musimy grać do końca - komentuje zawodnik.

Komentarze (0)