Marcin Gortat show i 43. zwycięstwo Washington Wizards!

Washington Wizards dopełnili dzieła i po raz czwarty w trwającym sezonie pokonali New York Knicks. Pod tablicami klasą dla samego siebie był Marcin Gortat, który zdobył 19 punktów.

Takiego Marcina Gortata lubimy oglądać w akcji! Łodzianin perfekcyjnie wykonał swoje zadanie, dominując w strefie podkoszowej. Polski Młot świetnie wypadł na tle Jasona Smitha, Andrea Bargnaniego czy Louisa Amundsona. 30-latek spędził na parkiecie niespełna 30 minut, notując w tym czasie 19 oczek (9/13 z gry, 1/2 za 1), sześć zbiórek, trzy bloki i ani jednej straty. Podobnie jak w ostatnim ligowym meczu z 76ers, Polak znów przewodził swojej drużynie pod względem ilości zdobytych punktów.
[ad=rectangle]
Ci, którzy w piątek zdecydowali się śledzić spotkanie Washington Wizards przeciwko New York Knicks, mogli zastanawiać się, czy to aby na pewno spotkanie dwóch drużyn NBA. Nie przypominał ono poziomem batalii z udziałem San Antonio Spurs czy Golden State Warriors. Paul Pierce i Nene Hilario odpoczywali, gospodarze zgodnie z planem pokonali oponentów, momentami czarowali finezją zagrań, ale nadużyciem byłoby stwierdzenie, że zachwycili ogólnym obrazem swojej postawy.

Podopieczni Randy'ego Wittmana już w premierowej partii objęli wysokie prowadzenie 30:8, notując wówczas serię 19:0. Sympatycy Wizards oczekiwali blowoutu w wykonaniu swoich pupili, tymczasem 29. ofensywa ligi w drugiej kwarcie zaaplikowała im 36 punktów! Schodząc do szatni, Knicks tracili do rywali tylko 8 oczek.

Goście z Big Apple w drugiej połowie nie byli w stanie odrobić dzielącego dystansu, aczkolwiek Czarodzieje nie potrafili wypracować sobie przynajmniej 20-puntkowego prowadzenia. Drużyna z Verizon Center triumfowała ostatecznie 101:87, pokonując New York Knicks we wszystkich czterech meczach rozgrywek zasadniczych.

Podopieczni Dereka Fishera w sezonie 2014/2015 tracą średnio na mecz 101,4 punktu, a w stolicy Stanów Zjednoczonych zgodnie ze statystykami dali rzucić sobie 101 oczek. Nowojorczycy przegrali już dziewiąte spotkanie z rzędu i z bilansem 12-64 plasują się na samym dnie NBA. Najlepszym strzelcem Knicks był mało znany Ricky Ledo, który wywalczył 21 punktów.

John Wall musi częściej angażować się w odpowiednie dogrywanie piłek do partnerów, bo gdy notuje 15 lub więcej asyst, Wizards wygrali 12 na 13 rozegranych spotkań. Rozgrywający w piątek zapisał na swoim koncie rekordowe 18 kluczowych podań. - Wszyscy moi koledzy mówili mi, żebym spróbował dobić do 20 asyst. To było jedno z moich celów w tym spotkaniu. Niewiele brakowało - mówił absolwent uczelni Kentucky.

Oprócz Gortata i Walla, na słowa pochwały zapracowali sobie też Bradley Beal oraz Otto Porter. Ten pierwszy miał 18 punktów, a 17 oczek skompletował 21-letni drugoroczniak. Gospodarze trafili ponadto 7 na 16 oddanych rzutów zza łuku, zdobywając przy tym aż 60 punktów z pomalowanej strefy.

Washington Wizards ograli dwóch outsiderów, reperując swój bilans do stanu 43-33, ale prawdziwy sprawdzian czeka ich w najbliższą sobotę. Marcin Gortat i spółka wybiorą się do Memphis, by o godzinie 2:00 polskiego czasu zmierzyć się z tamtejszymi Grizzlies.

Washington Wizards - New York Knicks 101:87 (30:10, 24:36, 29:21, 18:20)
(Gortat 19, Beal 18, Porter 17 - Ledo 21, Acy 14, Larkin 14, Galloway 12)

Źródło artykułu: