Brooklyn Nets zrobili swoje, braterski pojedynek dla Brooka

Brooklyn Nets nie zmarnowali okazji i w cieniu wielkiego finału NCAA pokonali Portland Trail Blazers 106:96. Przy okazji tego spotkania doszło do starcia braci bliźniaków.

Pierwotnie ten mecz miał odbyć się pod koniec stycznia, ale wówczas podjęcie Portland Trail Blazers uniemożliwiły Brooklyn Nets złe warunki atmosferyczne. Druga próba miała miejsce w poniedziałek, 6 kwietnia i trener przyjezdnych ze stanu Oregon, Terry Stotts zdecydował, że przed najważniejszą fazą sezonu da odpocząć trójce swoich podstawowych zawodników. To stworzyło szansę dla gorzej radzących sobie Brooklyn Nets.
[ad=rectangle]
Trail Blazers niespodziewanie rozpoczęli od prowadzenia 25:17, ale później rywale rzucili im 10 oczek z rzędu i systematycznie zaczęli budować swoją przewagę. W poczynania przyjezdnych wdarło się wiele chaosu i nieprzemyślanych decyzji, co doprowadziło do tego, że gdy obie ekipy schodziły do szatni, gospodarze z Big Apple mieli w zapasie już 16 punktów.

W czwartej odsłonie Smugom udało się jeszcze doprowadzić do stanu 83:89, ale Brooklyn Nets nie mogli pozwolić sobie, by wypuścić z rąk taką okazję. Ekipa Lionela Hollinsa triumfowała ostatecznie 106:96, umacniając się na 7. miejscu w Konferencji Wschodniej. Nowojorczycy mają w tym momencie jeden mecz przewagi nad ósmymi Boston Celtics i o dwa zwycięstwa więcej niż Indiana Pacers oraz Miami Heat.

Na finiszu sezonu zasadniczego 2014/2015 czeka ich jeszcze pięć spotkań. Najbliższe rozegrają przeciwko Atlancie Hawks i Washington Wizards Marcina Gortata. - Próbujemy zamknąć drzwi przed innymi zespołami i jedynym sposobem, by tego dokonać jest wygrywanie meczów - komentuje trener Nets, Lionel Hollins.

W poniedziałek najciekawszym wydarzeniem na boisku było braterskie starcie Brooka i Robina Lopezów. O wiele lepiej radził sobie środkowy gospodarzy, który w 32 minuty zaaplikował drużynie swojego bliźniaka 32 punkty i zebrał 9 piłek, trafiając 15 na 25 oddanych rzutów z gry. Robin spędził na parkiecie dokładnie tyle samo czasu, ale chybił siedem prób i miał tylko 8 oczek. Nets popełnili ponadto zaledwie sześć strat, a Lopezowi wtórował Deron Williams. Rozgrywający zdobył 24 punkty, 6 zbiórek i 10 asyst.

Pod nieobecność LaMarcusa Aldridge'a, Nicolasa Batuma i Chrisa Kamana duża odpowiedzialność spoczywała na barkach Damiana Lillarda. 24-latek wywalczył 36 oczek i trafił 6 na 11 rzutów zza łuku, ale jego drużyna mimo wszystko nie dotrzymała kroku oponentom, przegrywając 27. mecz w trwającej kampanii. - Nie zamierzałem wywierać na sobie żadnego nacisku, ale wiedziałem, że bez LA, Nico i Kamana, będę musiał wspiąć się na wyższy poziom i starałem się robić trochę więcej niż zwykle - komentował rozgrywający.

Trail Blazers na nic zdało się też 17 punktów i 15 zbiórek młodego podkoszowego, Meyersa Leonarda. W pierwszej połowie bardzo aktywny był z kolei drugoroczniak, C.J. McCollum. 23-latek zdobył wówczas 15 oczek, ale po zmianie stron nie dorzucił już ani jednego celnego rzutu. Co ciekawe, goście w całym spotkaniu przeprowadzili tylko jeden skuteczny kontratak.

Brooklyn Nets - Portland Trail Blazers 106:96 (22:25, 32:13, 23:26, 29:32)
(Lopez 32, Williams 24, Young 20 - Lillard 36, Leonard 17, McCollum 15)

Komentarze (2)
avatar
CERTIFIED COACH
8.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brak KAMANA ? C-mon ten gość to III liga - co on robi w NBA ? To gracz klasy Szewczyka w aktualnej formie 
avatar
R R 25 TORUŃ
7.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
BARDZO CIĘŻKO WYGRAĆ MECZ GDY TAK WYSOKO PRZEGRYWA SIĘ DRUGĄ KWARTĘ.... PORTLAND TROCHĘ ZAWIEDLI...