- Myślę, że nasza dyspozycja nie była na takim poziomie, do którego przyzwyczailiśmy kibiców. W meczu z AZS Koszalin zagraliśmy zdecydowanie lepiej, ale nie można zapominać o Asseco, które jest solidną drużyną - mówi Aleksander Czyż, podkoszowy PGE Turowa Zgorzelec. Mistrzowie Polski byli w wielu fragmentach spotkaniach bezradni wobec agresywnej postawy gdynian. W dodatku nie potrafili znaleźć swojego rytmu w ofensywie. Grali mało poukładane akcje, które zwykle kończyły się rzutem z dystansu.
[ad=rectangle]
Zgorzelczanie oddali w tym meczu aż 39 rzutów za trzy, ale tylko 11 znalazło drogę do kosza. Warto zauważyć, że za dwa goście mieli 53-procentową skuteczność (16/30). Na nic zdała się dość zespołowa gra - 20 asyst w całym spotkaniu, gdynianie tylko osiem. Czyż, który trenował w tym sezonie z Asseco, bardzo komplementuje tę drużynę.
- Asseco to jest drużyna z bardzo bogatą historią i to wychodzi na boisku. Widać, jak szkolą młodych zawodników i w jaki sposób grają. Jest duże zaangażowanie, grają z sercem. Dlatego wygrywają mecze, atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Naprawdę nie jest łatwo tutaj wygrać - uważa polski podkoszowy, który cały czas szuka swojej optymalnej formy. W piątkowym spotkaniu zdobył pięć punktów w ciągu 10 minut spędzonych na parkiecie.
Już w środę zgorzelczanie będą mieli okazję do rehabilitacji. Na wyjeździe zmierzą się z Wilkami Morskimi Szczecin, które ograły w piątek Polpharmę Starogard Gdański.
- Każdy mecz się dla nas liczy. Musimy przygotować się na play-offy. Nie mam za dużo czasu, ale trzeba zbudować jak najlepszą formę - komentuje Czyż.