Bez dobrej gry liderów ani rusz. Miodrag Rajković nie mógł w tym spotkaniu liczyć na swoich najlepszych zawodników. Mardy Collins zdobył dwa punkty i spadł za pięć przewinień (1/6 z gry, 0/3 z linii rzutów wolnych), Filip Dylewicz dodał sześć oczek (2/5 za trzy), Damian Kulig i Michał Chyliński po siedem punktów (łącznie 6/18 z gry). Nieprzekonywujący był również Chris Wright, który w 17 minut zdobył pięć oczek, ale złapał tyle samo przewinień i musiał przedwcześnie opuścić boisko.
[ad=rectangle]
- Czasami tak jest, że wszystko wpada, a czasami nie. To był taki dzień, w którym nic nam nie siedziało - mówił po meczu niezadowolony, Damian Kulig.
Zgorzelczanie w tym meczu mieli spore problemy ze skutecznością. Co prawda za dwa rzucali całkiem nieźle (16/30), ale im dalej od kosza, tym było gorzej. Z dystansu oddali aż 39 rzutów - tylko 11 prób okazało się celnych. Na dodatek goście przestrzelili 12 rzutów wolnych.
- Nie może być tak, że całą grę opieramy na rzucie z dystansu. Zabrakło w tym meczu dobrej defensywy - dodał Kulig.
- Oddaliśmy 39 rzutów z dystansu, co jest dość nietypowe. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że to rekord obecnego sezonu. W taki sposób na pewno nie będziemy chcieli grać - zaznaczył z kolei Miodrag Rajković, opiekun PGE Turowa Zgorzelec.
Najlepiej w tym spotkaniu zaprezentowali się Nemanja Jaramaz i Vlad-Sorin Moldoveanu, którzy zdobyli po 15 punktów.