Nie wybiegamy w przyszłość - rozmowa z Dawidem Brękiem, rozgrywającym Sokoła Łańcut

- Runda zasadnicza pokazała, że w tym roku atut własnego parkietu jest dużym plusem. Można było się spodziewać takich wyników przynajmniej na tym etapie rozgrywek - przyznaje Dawid Bręk.

Jakub Artych: UTH Rosa to bardzo nieprzewidywalny i niewygodny rywal. Obawiałeś się spotkań z tą drużyną?

Dawid Bręk: Może nie tyle co obawiałem, ale wiedziałem, że to nie będą łatwe mecze. Jest to chyba najmocniejszy zespół z którym mogło przyjść nam grać w pierwszej rundzie. Tak jak mówisz są nieprzewidywalni, dużo biegają, napędzają grę. Cały czas trzeba być skoncentrowanym, nawet zaraz po zdobyciu punktów.
[ad=rectangle]
Porozmawiajmy o pierwszym meczu. Czy w czwartej kwarcie, przy stanie 57:49 dopuszczałeś myśl, że dojdzie w tym spotkaniu do dogrywki?

- Na pewno nie myślałem, że może tak się stać. Mieliśmy kilka punktów przewagi i liczyliśmy, że odniesiemy zwycięstwo w regulaminowym czasie

Z czego wynikał wasz przestój?

- Coś zacięło się w naszej grze, przestaliśmy zdobywać punkty, popełniliśmy kilka błędów w obronie i Rosa uwierzyła, że to spotkanie jest do wygrania.

Sokół Łańcut dzięki Maciejowi Klimie doprowadził do dogrywki. Czułeś, iż w dodatkowym czasie gry nie wypuścicie z rąk wygranej?

- Często jest tak, że jeżeli zespół doprowadza do dogrywki to ich morale idą w górę. Tak też było w tym przypadku, po celnym rzucie Maćka wiedzieliśmy, że nie możemy wypuścić już tego meczu z naszych rąk. Rozgrywaliśmy nie najlepsze spotkanie ale dogrywka dała nam dodatkową szansę i ją wykorzystaliśmy.

Bręk: Dogrywka dała nam dodatkową szansę
Bręk: Dogrywka dała nam dodatkową szansę

W drugim meczu zaprezentowaliście się zdecydowanie lepiej. Można śmiało powiedzieć, iż wyciągnęliście właściwe wnioski.

- Na pewno. Poprawiliśmy skuteczność jako zespół, dogrywaliśmy więcej piłek pod kosz, zmieniliśmy trochę naszą obronę i to przyniosło efekty. Zagraliśmy bardzo dobre zawody, cały czas trzymaliśmy intensywność w obronie.

Do awansu do półfinału brakuje wam już tylko jednej wygranej. Wyobrażasz sobie scenariusz, iż wrócicie jeszcze na piąty mecz z Rosą do Łańcuta?

- Oczywiście nie chcielibyśmy tego. Z naszej perspektywy najlepiej wygrać pierwszy mecz. Wiemy, że Rosa na pewno będzie chciała się odegrać i przedłużyć tą serię. Musimy podejść na 100 procent zdeterminowani i wtedy powinno być dobrze.

W pierwszej rundzie play-off faworyci nie zawodzą. Spodziewałeś się, iż czołowa czwórka nie przegra nawet jednego meczu?

- Runda zasadnicza pokazała, że w tym roku atut własnego parkietu jest dużym plusem. Można było się spodziewać takich wyników przynajmniej na tym etapie rozgrywek.

- Wiele wskazuje na to, iż w ewentualnym półfinale waszym przeciwnikiem będzie Miasto Szkła Krosno. To znak, że kibice mogą spodziewać się kolejnych dreszczowców?

- Na razie nie wybiegamy tak daleko w przyszłość, musimy skupić się na najbliższych meczach. Jak mówi przysłowie " Kogut myślał o niedzieli..." Najpierw wygrajmy z Rosą, a później będziemy myśleć co dalej.

I liga wkracza w decydujące mecze. Ważne spotkania rozgrywa również twój były klub - Polfarmex Kutno, który dzielnie walczy o fazę play-off. Według ciebie Farmaceuci awansują do czołowej ósemki?

- Śledzę ich wyniki, ostatnie przegrane na pewno bardzo komplikują im sytuację. Na pewno szkoda porażki ze Stelmetem, wszyscy wiemy w jakich okolicznościach ten mecz się zakończył. Nie mniej jednak dopóki są szansę, trzeba walczyć. Różnica jednego punktu w tabeli jeszcze nie przesądza sprawy. Życzę im jak najlepiej, kibice z Kutna na pewno zasługują na to, aby dopingować swoją drużynę w Play offach.

Źródło artykułu: