Latem Mateusz Kostrzewski podpisał kontrakt z PGE Turowem Zgorzelec, ale w nowym zespole nie zdążył rozegrać żadnego oficjalnego spotkania. Tuż przed rozpoczęciem sezonu 2014/2015, koszykarz nabawił się pęknięcia piątej kości stopy. I choć początkowo wydawało się, że absencja gracza potrwa maksymalnie trzy miesiące, pauza trwa do dziś...
[ad=rectangle]
- Zacząłem biegać, rzucać i mam nadzieję, że niedługo wejdę w treningi z drużyną. Kiedy? Jeszcze nie wiem. Muszę być gotowy na grę na kontakcie na 100 procent zanim pojawię się na treningu zespołu. Jestem dobrej myśli - mówił Kostrzewski w połowie grudnia, a jego trener, Miodrag Rajković, dodawał na początku stycznia - Mateusz trenuje z drużyną od jakiegoś czasu, ale to nie oznacza, że jest całkowicie zdolny do gry. I choć nie wiem kiedy będę mógł wpisać jego nazwisko do protokołu meczowego, wszystko idzie w dobrym kierunku i on na pewno wróci na parkiet w niedalekiej przyszłości.
Ostatecznie Kostrzewski nie wrócił do gry tak jak przewidywano, po trzech miesiącach. Po powrocie do zajęć koszykarskich, kontuzjowana stopa nie wytrzymała bowiem obciążenia treningowego i zawodnik ponownie zaczął odczuwać ból. Tym samym tak szybko jak Kostrzewski wrócił do treningów, równie szybko je zaprzestał. A w lutym stało się jasne, że w oficjalnym meczu swojego zespołu w rozgrywkach 2014/2015 nie zagra.
- Nastąpił konflikt śruby z kością i niestety potrzebna była druga operacja, która polegała na wyjęciu poprzedniej śruby i ostrzyknięciu złamanego miejsca świeżym szpikiem kostnym. Pierwsza operacja po prostu została źle zrobiona i konsekwencje okazały się bardzo bolesne - nie mogłem wrócić na parkiet zgodnie z pierwotnymi zapowiedziami - mówi obecnie Kostrzewski, który obecnie przechodzi drugą już rehabilitację w sezonie i nie przebywa aktualnie w Zgorzelcu.
Pomimo długotrwałej absencji, pracodawca koszykarza, mistrz Polski PGE Turów Zgorzelec, nie zdecydował się rozwiązać umowy z 26-latkiem. Dwuletni kontrakt, podpisany przez obie strony latem 2014 roku cały czas jest w mocy i wszystko wskazuje na to, że gracz wypełni umowę w kolejnych rozgrywkach.
- Jestem już po słowie z władzami klubu, które wykazały się w stosunku do mnie cierpliwością. Na tę chwilę uznałem, że potrzebuję stabilizacji, nie zamierzam więc zmieniać otoczenia w nowym sezonie, zamierzam za to wypełnić mój kontrakt w 100 procentach - dodaje Kostrzewski.
W poprzednim sezonie niski skrzydłowy grał w Anwilu Włocławek i notował przeciętnie 9,3 punktu oraz 3,7 zbiórki w ciągu 26 minut spędzanych na parkiecie w 37 meczach ligowych. Przed obecnym sezonem, w grach sparingowych, Kostrzewski był jednym ze skuteczniejszych zawodników PGE Turowa.